Ceniza
Imię to może i nie pasuje do końca do charakteru suczki, ale na pewno do otrzymanego żywiołu. Z hiszpańskiego oznacza ono bowiem: „popiół”. Najchętniej zmieniłaby je, lecz nie umiałaby się przyzwyczaić do nowego nazewnictwa własnej osoby. Można także zwracać się do niej „Ceni”. Szczerze woli to zdrobnienie od pełnego imienia.
-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-⋅-
WIEK :| 4 lata
ŻYWIOŁ :| Ogień
MOCE :|
・Pożoga – W jednej chwili może stworzyć wokół siebie pierścień ognia lub skierować płomienie w konkretny cel
・Dotyk feniksa – potrafi dotykiem rozgrzać obiekt do bardzo wysokich temperatur
・Przyspieszone gojenie oparzeń –jeden dzień wystarczy, aby jej ciało w pełni zregenerowało się po nawet bardzo dotkliwych oparzeniach
PROFESJA :| Wojownik
Siła: 80 | Zwinność: 50 | Szybkość: 40 | Kamuflaż: 30
Walka :| W starciu z przeciwnikiem zadaje silne, dobrze wymierzone ciost. Nie cacka się z nim. Jeżeli musi stara się zabić jak najszybciej. Stroni od walki dystansowej.
Magia :| -
Wiedza :| Gotowanie
SZKOLENIE :| -
EKWIPUNEK :| -
Magia :| -
Wiedza :| Gotowanie
SZKOLENIE :| -
EKWIPUNEK :| -
WYGLĄD :|
Rasa :| Mieszaniec
Wzrost i waga :| 59cm i 20kg
Umaszczenie :| Biszkoptowe
Cechy szczególne :| Długa blizna na pyszczku. Pamiątka po latach spędzonych na ulicy. Mała, niewidoczna rana na łapie, po spotkaniu z woźnym.
Umaszczenie :| Biszkoptowe
Cechy szczególne :| Długa blizna na pyszczku. Pamiątka po latach spędzonych na ulicy. Mała, niewidoczna rana na łapie, po spotkaniu z woźnym.
CHARAKTER :| Suczka ta cechuje się dość skrytym charakterem. Nie lubi przebywać w większych zbiorowiskach... W sumie to nigdy nie lubiła. W związku z tym najczęściej spotyka się ją na obrzeżach miast, bądź innych tego typu miejsc. Najlepiej dogaduje się natomiast z innymi istotami zamieszkującymi krainę. Szczególnie ceni sobie towarzystwo jednorożców.
Kocha siedzieć godzinami w lasach, co niekoniecznie zgadza się z jej żywiołem. Bardziej pasowałby dla niej żywioł związany z naturą, lecz nie wybrzydza... Zachwyca się każdą rośliną, kwiatem, stworzeniem, które widzi. Potrafi nazwać wszystkie gatunki, lecz najczęściej mówi po prostu „Stefan”. Sama nie wie skąd u niej taka mania nazywania wszystkiego właśnie tym imieniem.
Powaga to jej drugie imię. Zazwyczaj się nie uśmiecha. Nie śmieje się. Zachowuje kamienny wyraz pyska nawet przy najbardziej drastycznych sytuacjach. Przy bliższym poznaniu staje się jednak radosną i lubiącą żartować suczką.
Nie wygłaszaj przy niej monologów... Nie lubi tego. Jeśli już ktoś zacznie wywód o czymkolwiek, suczka bezszelestnie ucieka z miejsca konwersacji. Trzeba przy niej wykładać przysłowiową "kawę na ławę".
Jej odwaga nieraz uratowała ją lub innych przed niebezpieczeństwem. Nie boi się walczyć z większymi i silniejszymi od siebie. Dla niektórych może to być głupota, lecz ona, to ona... Oddałaby życie za bliską jej osobę. Sama była wiele razy ranna. Nie przejmuje się już bólem... Stał się dla niej normalnym uczuciem, takim jak smutek czy radość, które przechodzą po krótszym lub dłuższym czasie.
Kocha siedzieć godzinami w lasach, co niekoniecznie zgadza się z jej żywiołem. Bardziej pasowałby dla niej żywioł związany z naturą, lecz nie wybrzydza... Zachwyca się każdą rośliną, kwiatem, stworzeniem, które widzi. Potrafi nazwać wszystkie gatunki, lecz najczęściej mówi po prostu „Stefan”. Sama nie wie skąd u niej taka mania nazywania wszystkiego właśnie tym imieniem.
Powaga to jej drugie imię. Zazwyczaj się nie uśmiecha. Nie śmieje się. Zachowuje kamienny wyraz pyska nawet przy najbardziej drastycznych sytuacjach. Przy bliższym poznaniu staje się jednak radosną i lubiącą żartować suczką.
Nie wygłaszaj przy niej monologów... Nie lubi tego. Jeśli już ktoś zacznie wywód o czymkolwiek, suczka bezszelestnie ucieka z miejsca konwersacji. Trzeba przy niej wykładać przysłowiową "kawę na ławę".
Jej odwaga nieraz uratowała ją lub innych przed niebezpieczeństwem. Nie boi się walczyć z większymi i silniejszymi od siebie. Dla niektórych może to być głupota, lecz ona, to ona... Oddałaby życie za bliską jej osobę. Sama była wiele razy ranna. Nie przejmuje się już bólem... Stał się dla niej normalnym uczuciem, takim jak smutek czy radość, które przechodzą po krótszym lub dłuższym czasie.
HISTORIA :|
Urodziła się w pięknym domu, w środku wsi leżącej gdzieś w Ameryce, jako jedyny szczeniak w miocie. Jej matka była rasowym labradorem, natomiast ojca nigdy nie poznała. Okazał się nim jakiś przybłęda z ulicy. Mała, gdy tylko skończyła parę miesięcy, też tam wylądowała. Wcześniej mogła biegać po trawie wraz z Pesadillą i innym psem, który z nimi mieszkał. Niestety nie zapamiętała jak się nazywał, można rzec, że zastępował jej ojca. Straciła to wszystko tylko dlatego, że nie była rasowa. Nie miała nikogo, a wcześniej miała wszystko: dom, mamę... No może nie miała kochającej właścicielki, ale jej dzieci ją uwielbiały. Mała była radosną suczką, lubiącą zabawę i długie spacery. Niestety jej charakter diametralnie się zmienił.
Gdy dzieci wyjechały na wakacje nad morze, do pensjonatu prowadzonego przez ich dziadków, właścicielka zapakowała Cenizę do samochodu i wywiozła gdzieś na obrzeża miasta. Psinka nie wiedziała co się dzieje. Myślała, że jak zwykle jadą do parku na spacer... lecz nie tym razem. Pani rzuciła jej patyk gdzieś daleko w krzaki. Gdy Ceni już go odnalazła i chciała go oddać, jej już tam nie było. Usłyszała tylko pisk opon. Została sama.
Wiele tygodni błąkała się po nieznanych sobie ulicach i zaułkach. Nikt nie zwracał uwagi na jednego z wielu bezpańskich psów chodzących i próbujących nawiązać jakikolwiek kontakt z człowiekiem. Powoli traciła nadzieję, że ludzie są przyjaciółmi... Chciała w końcu znaleźć się w domu... Nie wiedziała jednak, że parę tygodni po porzuceniu jej, w budynku wybuchł pożar, który strawił wszystko. Podczas poszukiwań przeżyła wiele przygód, ale opisanie tego zajęłoby mi za dużo miejsca.
Podeszła do znanego jej podwórka. Podniosła oczy ku górze. Nie chciała wierzyć w to co znajdowało się przed nią. Zastała ruinę... Zgliszcza po niedawnym pożarze. Czarną od węgla trawę, dom też cały w sadzy... Spuściła wzrok na trawnik, trącając nosem leżący obok niej mały kamyczek, zapewne resztkę jej niedawnego miejsca zamieszkania. Obeszła posiadłość z widocznym przygnębieniem. Powoli stawiała każdy krok, próbując nie nadepnąć na wystające gwoździe, połamane deski i wszędobylskie cegły. Szczegółowo analizowała każde miejsce w które zaszła. Przypominała sobie wszystkie chwile spędzone w gronie rodzinnym. Lecz to już minęło. Teraz musiała się nauczyć żyć na własną łapę. Ostatni raz zwróciła swój wzrok w kierunku domu. A raczej tego co po nim zostało. Oddaliła się w nieznane.
Znalazła niezłe miejsce do życia, pod jedną z miejscowych szkół. Dzieci wychodzące lub idące do szkoły zawsze miały dla niej coś na ząb, czasem zdarzyły się nawet małe pieszczoty. Nocowała w dole, na podwórku placówki. Przez długi czas udało jej się tak utrzymać przy życiu. Niestety pewnego słonecznego, letniego poranka woźny tam pracujący wygonił ją uderzając ją grabiami. Wcześniej starała się jakoś mu umykać. Lecz tym razem nie udało się, ponieważ zajęła się zabawą szmatką znalezioną na podwórzu i go nie zauważyła. Po tym spotkaniu ma małą, niewidoczną ranę na łapie. Znów musiała szukać nowego schronienia.
Nie trafiła do niezbyt kolorowego miejsca (czyt. jakiś śmietnik). Jako, że była najmłodsza z całego mieszkającego tam zgromadzenia, otrzymywała na początku fory. Później było jednak coraz gorzej. Walka o każdy kąsek i miejsce do spania. Z takich potyczek wyniosła wiele ran. W tym jedną, po której blizna pozostanie z nią do końca. Starała się również bronić młodszych i starszych przed atakami agresywnych „przywódców” pseudo sfór. I tak minęło kilka lat w jej życiu. Nie wytrzymywała tam już. Chciała odejść z tego świata. Nie spodziewała się, że w niedalekiej przyszłości nadarzy się do tego okazja.
Postanowiła uciec. Pobiegła w stronę pobliskiego lasu. Cały czas czuła jakby czyjąś obecność. Przedzierała się przez gąszcz zieleni, skacząc przez mniejsze kamienie i powalone drzewa. Wyhamowała dopiero przed szeroką rzeką. Ni tu ją przeskoczyć, ni obejść... Stała nad brzegiem i patrzyła się w płynącą swoim tempem wodę. Podszedł do niej nieznany pies. Powiedział, że wydostanie ją z tego piekła, tylko musi mu zaufać. Cóż innego mogła zrobić? Poszła za nim... I tak znalazła się w Eos. Oddałaby wszystko, żeby mieszkać tu od szczeniaka. Tu odnalazła swój prawdziwy dom.
Urodziła się w pięknym domu, w środku wsi leżącej gdzieś w Ameryce, jako jedyny szczeniak w miocie. Jej matka była rasowym labradorem, natomiast ojca nigdy nie poznała. Okazał się nim jakiś przybłęda z ulicy. Mała, gdy tylko skończyła parę miesięcy, też tam wylądowała. Wcześniej mogła biegać po trawie wraz z Pesadillą i innym psem, który z nimi mieszkał. Niestety nie zapamiętała jak się nazywał, można rzec, że zastępował jej ojca. Straciła to wszystko tylko dlatego, że nie była rasowa. Nie miała nikogo, a wcześniej miała wszystko: dom, mamę... No może nie miała kochającej właścicielki, ale jej dzieci ją uwielbiały. Mała była radosną suczką, lubiącą zabawę i długie spacery. Niestety jej charakter diametralnie się zmienił.
Gdy dzieci wyjechały na wakacje nad morze, do pensjonatu prowadzonego przez ich dziadków, właścicielka zapakowała Cenizę do samochodu i wywiozła gdzieś na obrzeża miasta. Psinka nie wiedziała co się dzieje. Myślała, że jak zwykle jadą do parku na spacer... lecz nie tym razem. Pani rzuciła jej patyk gdzieś daleko w krzaki. Gdy Ceni już go odnalazła i chciała go oddać, jej już tam nie było. Usłyszała tylko pisk opon. Została sama.
Wiele tygodni błąkała się po nieznanych sobie ulicach i zaułkach. Nikt nie zwracał uwagi na jednego z wielu bezpańskich psów chodzących i próbujących nawiązać jakikolwiek kontakt z człowiekiem. Powoli traciła nadzieję, że ludzie są przyjaciółmi... Chciała w końcu znaleźć się w domu... Nie wiedziała jednak, że parę tygodni po porzuceniu jej, w budynku wybuchł pożar, który strawił wszystko. Podczas poszukiwań przeżyła wiele przygód, ale opisanie tego zajęłoby mi za dużo miejsca.
Podeszła do znanego jej podwórka. Podniosła oczy ku górze. Nie chciała wierzyć w to co znajdowało się przed nią. Zastała ruinę... Zgliszcza po niedawnym pożarze. Czarną od węgla trawę, dom też cały w sadzy... Spuściła wzrok na trawnik, trącając nosem leżący obok niej mały kamyczek, zapewne resztkę jej niedawnego miejsca zamieszkania. Obeszła posiadłość z widocznym przygnębieniem. Powoli stawiała każdy krok, próbując nie nadepnąć na wystające gwoździe, połamane deski i wszędobylskie cegły. Szczegółowo analizowała każde miejsce w które zaszła. Przypominała sobie wszystkie chwile spędzone w gronie rodzinnym. Lecz to już minęło. Teraz musiała się nauczyć żyć na własną łapę. Ostatni raz zwróciła swój wzrok w kierunku domu. A raczej tego co po nim zostało. Oddaliła się w nieznane.
Znalazła niezłe miejsce do życia, pod jedną z miejscowych szkół. Dzieci wychodzące lub idące do szkoły zawsze miały dla niej coś na ząb, czasem zdarzyły się nawet małe pieszczoty. Nocowała w dole, na podwórku placówki. Przez długi czas udało jej się tak utrzymać przy życiu. Niestety pewnego słonecznego, letniego poranka woźny tam pracujący wygonił ją uderzając ją grabiami. Wcześniej starała się jakoś mu umykać. Lecz tym razem nie udało się, ponieważ zajęła się zabawą szmatką znalezioną na podwórzu i go nie zauważyła. Po tym spotkaniu ma małą, niewidoczną ranę na łapie. Znów musiała szukać nowego schronienia.
Nie trafiła do niezbyt kolorowego miejsca (czyt. jakiś śmietnik). Jako, że była najmłodsza z całego mieszkającego tam zgromadzenia, otrzymywała na początku fory. Później było jednak coraz gorzej. Walka o każdy kąsek i miejsce do spania. Z takich potyczek wyniosła wiele ran. W tym jedną, po której blizna pozostanie z nią do końca. Starała się również bronić młodszych i starszych przed atakami agresywnych „przywódców” pseudo sfór. I tak minęło kilka lat w jej życiu. Nie wytrzymywała tam już. Chciała odejść z tego świata. Nie spodziewała się, że w niedalekiej przyszłości nadarzy się do tego okazja.
Postanowiła uciec. Pobiegła w stronę pobliskiego lasu. Cały czas czuła jakby czyjąś obecność. Przedzierała się przez gąszcz zieleni, skacząc przez mniejsze kamienie i powalone drzewa. Wyhamowała dopiero przed szeroką rzeką. Ni tu ją przeskoczyć, ni obejść... Stała nad brzegiem i patrzyła się w płynącą swoim tempem wodę. Podszedł do niej nieznany pies. Powiedział, że wydostanie ją z tego piekła, tylko musi mu zaufać. Cóż innego mogła zrobić? Poszła za nim... I tak znalazła się w Eos. Oddałaby wszystko, żeby mieszkać tu od szczeniaka. Tu odnalazła swój prawdziwy dom.
RODZINA
Rodzice :|
・Matka: Pesadilla – nie miała szczęścia spędzić z nią tyle czasu, ile chciałby każdy szczeniak.
Rodzeństwo :| Nie posiada... Choć, któż tam wie. Może ma, ale nic jej o nim nie wiadomo.
Partner :| Może kiedyś zacznie szukać. Czyli w skrócie czeka na „tego jedynego”
Potomstwo :| Nie posiada
MIEJSCE ZAMIESZKANIA :| Na obrzeżach Lasu Przodków stoi mała chatka. Ceniza postanowiła obrać ją sobie za dom. Znajdują się tam dwa niewielkie pokoiki, które zagospodarowała według swojego gustu. Ważnym pomieszczeniem jest kuchnia, w której przygotowuje potrawy dla nielicznej grupy przyjaciół.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA :| Na obrzeżach Lasu Przodków stoi mała chatka. Ceniza postanowiła obrać ją sobie za dom. Znajdują się tam dwa niewielkie pokoiki, które zagospodarowała według swojego gustu. Ważnym pomieszczeniem jest kuchnia, w której przygotowuje potrawy dla nielicznej grupy przyjaciół.
CIEKAWOSTKI :|
・Nie lubi wody. Woli jej unikać, lecz nie odrzuca nikogo z tym żywiołem.
・Może przez przypadek zaatakować patelnią... (jeśli ją się zaskoczy)
・Stefan - oznacza w jej języku prawie wszystko. Od jednorożca przez jeża do lagomorfa c:・Niektórzy nie zawahaliby się nazwać ją sadystką...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz