8.08.2018

Od Horusa cd. Vivienne

Skok, ugryzienie i śmierć. Żywot królika szybko się skończył, a pełen podziwu pies powiedział swoją opinię na głos. Może nawet trochę zbyt głośno. Horus lekko zmrużył oczy i skarcił się w duchu. Kim jesteś, aby innych oceniać ? Ale suka jakoś nie wydawała się speszona, wręcz emanowała dumą. Nastała cisza, podczas której oba psy lekko uśmiechnęły się do siebie.
- Uhm, co teraz ? - powiedział pies w momencie gdy suka chwyciła w zęby królika i ruszyła za nim. Sam pies nie wiedział gdzie zmierza, ale na pewno gdzieś kiedyś dojdzie, prawda ?
- Na pewno nie mam zamiaru podzielenia się zdobyczą - powiedziała przez zęby i złośliwie się uśmiechnęła. Ale nie wrednie czy chamsko, bardziej ... przyjacielsko ? Czyżby zawzięta i uparta suka go polubiła ?
- Wiesz co, nawet o tym nie pomyślałem - odparł i wyrwał zaskoczonej Vivienne martwe
zwierzę - Ale jednak wyręczę cię z tego problemu. Mi się polować już dzisiaj nie chcę.
Wiedział, że trochę paplał z królikiem w pysku, ale kto by się tym przejmował ? Na pewno nie martwy zwierzak. Widział, jak suka rozpędza się i go prawie dogania. Mimo że jego łapy prawie nie dotykały podłoża, to czuł wibracje od uderzeń psa biegnącego niecałe dwa metry za nim. Dosłownie.

Pies doskonale wiedział o zbliżającym się wieczorze i mocno parł przez kłębowiska zieleni. Gałązki wchodziły mu na pysk, oczy i w najgorsze miejsce, jego nos. Lekko kichnął kiedy jakieś cholerstwo znowu mu tam weszło.
- A nie mówiłam ? - usłyszał ciche stęknięcie suki i tym samym marnie westchnął. Niecałą godzinę temu nastąpił rozejm, i królik ponownie powędrował do Viv, a Horus wybrał drogę jaką mają wrócić do Helecho. Stwierdził, że droga przez las (o pół godziny krótsza), będzie o niebo lepsza niż droga przez jakąś wieś. Czyżby ? Pies nie miał bladego pojęcia czym się kierował, ale błądzili już sporo czasu użerając się z drzewami i ich cholernymi gałęziami. Poprzysiągł sobie, że jak wróci to obetnie wszystkie gałęzie, w okolicach jego chatki, które choćby mogły mu wpaść do nosa. W momencie kiedy zmęczony pies miał zamiar się poddać i przyznać suczce rację, jego oczy dostrzegły dosyć niecodzienny widok. Dokładnie przed jego nosem przebiegło stado zajęcy, które wręcz uciekało przed czymś. Tylko ... przed czym ? Horus rozejrzał się dokładnie, jednak nie dostrzegł żadnej podejrzanej rzeczy. Do pewnego momentu, w którym jakiś pies nie rzucił się na niego i z całej siły przycisnął do ziemi. Horus prychnął i jednym gwałtownym ruchem tylnych łap zrzucił napastnika z swojego brzucha i lekko się otrzepując, przygotował na następny atak. Tylko że on nie nastąpił. Pies z ogromną siłą uderzył o pobliski kamień i z tępym uderzeniem stracił przytomność.

Pies lekko zmarszczył brwi i wzdrygnął się na wspomnienie tamtego upadku. Otwarł oczy i wręcz zamarł. Leżał w jakieś ... klatce ? Tak, chyba można tak to nazwać. Obok niego, już w innej klatce leżała nieprzytomna Vivienne. Z drugiej strony, jakiś inny pies. Gdzie oni są ?

Vivienne ?
Wybacz że taki krótki.

490 słów → 20 ပ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz