6.06.2018

Od Horusa cd. Fallon

Horus biegł ile sił w łapach, wiele razy rzucał szybkie ,,przepraszam"  nawet nie obracając się za popchniętym psem. Przysiągł by, że przewrócił jakiegoś ważnego dworzanina; ten posłał w jego stronę wiązkę uroczych przekleństw. Karmelowy owczarek przewrócił oczami i przyśpieszył biegu. List w jego torbie był zbyt ważny aby jakiś zadufany w sobie pies zawracał mu głowę. W sumie nawet nie wiedział co w tym liście jest, jedyną informacją jaką go uraczyli nasycić, to że jest cholernie ważny a jedyny ich posłaniec jest chwilowo niedostępny. Jedynym wolnym psem okazał się Horus, który nie przejmując się brakiem kompetencji przyjął zadanie. I właśnie przez owe przemyślenia owczarka, pies nie zauważył białej postaci snującej się jak cień po rynku. Wpadając na sukę oba psy przekoziołkowały kilka metrów przewracając przy tym jakiś stragan i jego wystawę, bodajże potrącili też przerażonego o swe towary kupca. Koniec końców wylądowali przyciskając się wzajemnie łapami do ziemi. Pies stojący na suczce wstrzymał oddech szeroko otwierając oczy, suka też wydawała się zaskoczona owym wypadkiem.
- Oh, Fallon - pies zaczął niepewnie schodząc z suczki - Naprawdę nie chciałem, ale się śpieszę i to bardzo, mam ważne zadanie i ... no własnie.
Słowa plątały się owczarkowi, sam pies był mocno zmieszany pomagając przyjaciółce wstać. Nagle rozległ się przeciągły wrzask i po chwili pies wraz z suczką byli otoczeni przez kilkanaście psów.
- Stary, to nasza dzielnica - zaczął pierwszy. Na oko młody, być może znudzony i szukający zajęcia pies - Zniszczyłeś stanowisko mojego ojca. Dawaj złoto.
Długie uszy psa automatycznie skierowały się ku szyi, na pysku utworzyła się lekka zmarszczka. Jednak pies odetchnął głębiej i skierował swe brązowe oczy ku spojrzeniu teriera.
- Zapłacę, ale musicie mnie puścić. Wiozę ważną wiadomość - zawołał pewnym głosem, Fallon lekko przekręciła łebek - Natychmiast.
Na ostatnie słowo dał specjalny nacisk aby nie było problemów ze zrozumieniem przekazu. Kilka psów cofnęło się tworząc przejście. Owczarek wyciągnął dwie monety i po wręczeniu ich zdenerwowanemu terierowi, ruszył truchtem w stronę wyjścia. Pies zachęcił Fallon aby zrobiła to samo i już po chwili biegli po kamiennych ulicach.

Gdy byli już na obrzeżach miasta, pies przerwał ciszę jaka dotąd panowała w ich towarzystwie. Zatrzymał się i po zejściu z drogi poprawił miecz.
- Jak już może słyszałaś, muszę to dostarczyć do pewnego miejsca - zaczął dopinając żelazną sprzączkę - Owym miejscem są górny Nann, skoro już tu jesteś może zechciałabyś mi towarzyszyć ? Mam spakowany prowiant na dwa psy, z początku miał mi towarzyszyć inny pies ale coś poszło nie tak. Co ty na to ?

Fallon :P ?
| 417 słów→ 20೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz