Letni deszcz zaczął padać dosyć niespodziewanie, krople spływały po liściach drzew gęstego lasu, aby później spaść i posilić spragnioną wody glebę. Zwierzęta skryły się już pewnie w liściastej toni głębokiego lasu, uciekając od mokrej mżawki która by im nic nie zrobiła oprócz pomoczenia futerka. A mimo to uciekały przed nieszkodliwą rzeczą. I też karmelowy pies to czynił, ba, uciekał przed tym. Już od dłuższego czasu wędrował po wilgotnym, leśnym runie, w między czasie zastanawiał się, czy aby dobry to był pomysł wybrać ścieżkę przez środek lasu tylko po to, aby ominąć zatłoczone przez psy drogi. Przewrócił swymi niebieskimi oczami i wrócił do wpatrywania się w swoje brudne łapy, które monotonnie zanurzały się w błocie i liściach. Już wyobrażał sobie te brudne podłogi w swoim domku, które będzie musiał umyć. Gwałtowne rozmyślania nad sensem życia swej małej chatki przerwał mu obcy, gwałtowny zapach. Ostra woń obcego psa roznosiła się po lesie, najgorsze było to, że ten ktoś nie miał zamiaru się ukrywać, gdyż w żaden sposób nie maskował swego zapachu. Wszystko byłoby dobrze tylko ... ta woń była mocno specyficzna. Nigdy się z taką nie spotkał. Postawił swe długie uszy na sztorc i przyjął postawę obronną polegającą na lekkim schyleniu się i wystawieniu łba do góry. Zaczął się pomału skradać w stronę źródła owego zapachu. Mimo że pies spodziewał się jakiejś szajki, albo chociażby bandyty nie wykluczał innych możliwości jakimi były choćby zgubiony pies. Jakże wielkie zdziwienie pojawiło się na pysku psa gdy zobaczył sukę, która nie dość że całe futro miała zjeżone, to jeszcze okropnie wlepiała w niego swe zimne oczy. Przez psa przeszedł cień niepokoju, który jednak szybko zamaskował maską obojętności i lekkim zainteresowaniem w oczach. Jej mroźne oczy przeleciały Horusa od łap do łba, były pełne nienawiści i zdenerwowania. Wpatrywali się w siebie przez kilka dłużących się sekund, później suka z całą złością zawartą w sobie rzuciła się na niego. Teorytycznie bez żadnego powodu. Pies zmarszczył brwi i gwałtownie odskoczył unikając zębów suczki. Nie miał zamiaru bić się z ową nieznajomą, aczkolwiek stwarzała ona niebezpieczeństwo dla pobliskiego miasteczka jakim było Helecho. Mimo że aktualnie nie był na służbie, to jego ptasi móżdżek postanowił zająć się tą niemiłą sprawą. Gwałtownie ruszył biegiem i przeskakując przez krzaki uciekł z pola widzenia biegnącemu za nim psu. Gdy Horus uznał że czas się zatrzymać, lekko przystanął i zaczął okrągiem skradać się wokół ostatniego miejsca gdzie widział suczkę. Jej hardy krok i szybki bieg przekonały psa iż suczka którą przed chwilą poznał, nie jest żadną zagubioną damą. Pies machnął swym puszystym ogonem i zniżając się do pozycji łowieckiej przyśpieszył kroku. Czasami widział jak jej futro prześwituje wśród liści, gdyby nie to, Horus mógłby kilka razy zgubić psa. W pewnym momencie dostrzegł że suczka ma wiele blizn na jasnej sieści. Pies zmrużył oczy i upewniwszy się że to co widział istnieje, lekko się zawahał. A co jeśli to jest po prostu nowy pies i jeszcze się nie oswoił z Eos ? Ale nic nie tłumaczy tego że ta suka rzuciła się na niego z chęcią ugryzienia go, co gorsza, nawet zabicia. Nieznajoma siadła na polanie pod drzewem, jakby z niechęcią i zaczęła wpatrywać się w płynącą obok rzekę. I tu ponownie objawia się wspaniały intelekt karmelowego owczarka. Bez żadnego planu, nie mówiąc choćby o przemyśleniu działania, psa już w tym miejscu nie było. Ten wybiegł na łąke i stanął naprzeciw zaskoczonek suczki. Ta zerwała się z pozycji leżącej i już po chwili wpatrywała się w psa. Przez pierwsze kilka sekund widział na jej pysku zaskoczenie, dopiero po chwili zakryła je złością i nie udawaną niechęcią.
- Kim jesteś ? - zapytał pies w miarę spokojnym głosem.
- Co cię to obchodzi ?
- To, że idę sobie przez las, a tu nie wiadomo skąd atakujesz mnie tak, jakbyś chciała mnie zabić !
- I co z tego ? Czy mógłbyś sobie już iść, czy cię pogonić ?
Pies nie miał bladego pojęcia co było przyczyną takiego agresywnego zachowania u suczki, ale nie miał zamiaru pokazywać jej że jest słabszy lub czegokolwiek się obawia.
- Spóbuj - sierść na grzbiecie owczarka lekko się najeżyła a z pyska zaczął wydobywać się cichy charkot - Nigdzie się stąd nie ruszam.
- Twój wybór - po tych słowach rzuciła się na psa w całkowitej ciszy. Dopiero w tym momencie pies zauważył że suczka, najprawdopodobniej jakieś rasy z zimnych części globu, jest dosyć silna. Miał pewne trudności w przygwożdżeniu ją do ziemi, ale po lekkiej szamotaninie tryumfował z lekkim uśmiechem na pysku.
- Wytłumaczysz mi co robisz ?
- Wal się.
- Cokolwiek ?
- Idź w cholerę.
Pies westhnął i wolnymi ruchami zszedł z zderwowanej suczki. Ta od razu odsuneła się od niego na kilka metrów, nastała cisza którą przerywały jedynie ptaki buszujące w drzewach. Psy wlepiając wzrok w potencjalnego przeciwnika mierzyły nawzajem swoje siły, wręcz sytuacja stała się trochę bardziej niezręczna dla psa niż wcześniej.
Vivienne ?
Taka mała sugestia : walka ?
| 808 słów → 40೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz