- Co się stało? - zapytałam z lekką nutą wrogości i rozbawienia. Wypite trzy kubki grzańca zaczynały na psa działać, nawet na mnie.
- Ten idiota zniszczył mi połowę mojego straganu! Wylał dwie beczki wina! - zawołał sprzedawca i chwycił szczeniaka za skórą na karku - Zapłacisz mi za to!
- Ej, haalo...! - zawołałam i wyrwałam niemrawego psiaka z łap tego bestialca - Odwal się od niego!
- Ale on sam tu przyszedł, naprawdę!
- Pozbyć się go?! - cicho krzyknęłam, pozwalając aby moje futro na karku się napuszyło. Byłam sama zaskoczona swoim pytaniem.
- Tak? No dobrze! Masz, pieniądze - zaczął nerwowo wyciągać Sole - Bierz i się go pozbądź, ale wiesz, bez kłopotu!
Zaskoczona przyjęłam monety i z uśmiechem na pysku miałam plan przywędrować na skraj miasta.
Śmiesznie jest wiedzieć co się zrobi, w momencie kiedy inni tego nie wiedzą. Czułam jak szczeniak drżał, wiedząc że najprawdopodobniej pożegna się z życiem. Ale głupek, szkoda że nie widzi teraz swojej miny.
W końcu zatrzymałam się pod drzewem i wypuściłam skórę młodego z pyska. Lekko kichając liznęłam go po szyi, szeroko się do niego uśmiechając. Wiedziałam, że czuć ode mnie alkoholem ale bez przesady, prawda ...? Parę kieliszków różnicy nie zrobi...
- No, biegnij do domu, do mamy i tak dalej - powiedziałam i tym samym odwróciłam się poszłam w drugą stronę, miałam już swój zaplanowany kierunek.
Przez chwilę nie słyszałam żadnego odgłosu ale zaraz potem pojawiło się szybkie dziękuję i odgłosy uderzenia łap o twardą ziemię. Pobiegł, ciesząc się swoim szczęściem. Kochane stworzonko. Kilka minut później przybiegł Aragon owinięty szalikiem z jasnej owczej wełny.
- Ciotka Lady? - zapytałam, dostrzegając jego minę.
- Niestety - odpowiedział i lekko poluźnił owijający jego szyję materiał - Powiedziała że jak zdejmę, to mi wygarbuje skórę, rzuci na pożarcie sępom i zrzuci z klifu. A, i jeszcze przetestuje na mnie wszystkie swoje nowe bronie.
Pokiwałam głową ze współczuciem i rozbawieniem w oczach.
Ja tym samym skierowałam się do karczmy, gdzie miałam zamiar zastać Horusa. I nie pomyliłam się i tym razem, siedział tam z kuflem bezbarwnej cieczy zagapiony w okno. Powiedziałam Aragonowi że jak chce, to może pobawić się na dworze a ja sama ruszyłam w jego stronę. Na mój widok lekko się uśmiechnął, ale zaraz potem jego mina zmieniła się.
- Jesteś pijana - stwierdził, w momencie gdy dosiadłam się do jego stolika.
- Naprawdę? Nie wiedziałam - powiedziałam rozbawiona i przejechałam łapą po kubku psa - Co tam pijesz?
Zanurzyłam pysk w przedmiocie i od razu się skrzywiłam.
- Czy ... ty ... pijesz ... WODĘ? - wydarłam się na cały lokal i wlepiłam swoje spojrzenie na owczarka. Ten jedynie głęboko westchnął i przyłożył swoją łapę do pyska.
Zlecenie wykonane!
Wynagrodzenie: 70೧
537 słów → + 5೧
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz