- Fallon? Co ty tu robisz? Nikt normalny nie wychodzi w taki deszcz! - Horus znalazł się przy suczce tak szybko, że nawet nie zdążyła zorientować się, kto do niej mówi.
- Lubię deszcz. Uspokaja mnie... W taką pogodę się urodziłam... Dużo mi o tym mówili -Fallon patrzyła na zachmurzone niebo. Siedzieli w ciszy, nikt nic nie mówił. Fallon zaczęło robić się nieco zimną, jednak, przez to, że została wychowana na ulicy umiała to znieść.
Po jakimś czasie, Fallon podniosła się. Horus wyrwany z rozmyślań, spojrzał na nią. Suczka uśmiechnęła się uspokajająco.
- Tak jak kiedyś mówiłam, panie Horus. Każdy martwi się o siebie czyż nie? Powinnam pomartwić się o to, że pada niemiłosiernie, a ja muszę jakoś wrócić do jaskini. - Fallon przeciągnęła się i zamknęła oczy. Znów odetchnęła głęboko. Horus patrzył na nią, wzrokiem, którego nie umiała rozszyfrować.
Fallon potrząsnęła łbem i spojrzała ostatni raz na Horusa, po czym, bez zastanowienia rzuciła się w ścianę deszczu. Podczas biegu, wyglądała jak zjawa, jej biała sierść unosiła się na wietrze, kiedy patrząc na Horusa, znikła za zaroślami.
Biegła przez las, szybko, nie patrząc na to, że wygląda koszmarnie, czy na to, że jest cała mokra. Biegła przed siebie, aby zdążyć przed burzą, która widocznie się zbliżała. Kiedy niebo przecięła błyskawica, Fallon nieco zwolniła, suczka od zawsze bała się burzy. Przyśpieszyła. Dość szybko znalazła się w swojej jaskini. Zadowolona z suchego miejsca, położyła się w wejściu i obserwowała. Mimo strachu, czuła się rozluźniona.
Horus?
| 264 słów → 10೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz