przemyślenia jak i rzeczy bierzące. Lekko uśmiechnął się na cierpki uśmiech Berrigana, przyjazne fuknięcie Agnes i nieśmiałe zmienianie tematu Fallon. Mimo że nie miał ochoty zaraz pogrążył się w głębokim jak na niego śnie.
Kremowa sierść owczarka przebłyskiwała na tle wysypiska, Horus od razu zobaczył idącego w jego stronę brata. Wesoło jak na ostatnie wydarzenia, podszedł do niego i czule się o niego oparł. Gdyby nie gwałtowne odsunięcię się owczarka karmelowy pies nie wyczułby szorstkiego przedmiotu na szyi swego brata. Zatrzymał się i z podkrążonymi oczami wpatrywał się w stojącego przed nim owczarka.
- Co to jest ? - warknął i nie czekając rzucił się na Ozyrysa.
Pies nie bronił się więc Horus bez problemu odsłonił jego zadbaną sierść.
- Obroża ... - wypowiedział się łamiącym głosem - Jak mogłeś ?!
- Zrobiłem to, co trzeba było - spokojnym głosem odpowiedział Ozyrys zerknąwszy na brata - Nie najlepiej ci się wiedzie, prawda ?
- A jak myślisz, zdrajco i domowy pupilku ? - sierść wychudzonego border collie zjeżyła się - Obiecałeś. Obiecałeś że nigdy tam nie pójdziesz. A co teraz ? Wracasz najedzony i zadbany, a co najgorsze, z obrożą. Jutro już nie przyjdziesz, prawda ? Zostawisz mnie, bo co ? Bo twoja kochanka czeka ?
- Nie moja wina że ci się nie powiodło - wymamrotał po czym odszedł, rzucił za ramienieniem kilka słow - Żegnaj, bracie. Nie rozmawiam z nietolerancyjnymi psami, może byśmy się spotykali ale ... nie zrozum mnie źle. Mam rodzinę i nie chcę jej stracić.
Na pysku psa pojawił się bolesny grymas, zacisnął łapy w momencie gdy po jego pysku spływały łzy.
Chęć odpoczęcia od służby nakłoniła go do wyjścia na dwór. Mimo że minęły dwa dni od ostatniego deszczu i jak na razie w Lapsae świeciło słońce, pies nadal uważał na pogodę. Owczarek maszerując przez rynek spotkał wzrok białej suki. Stała przy latarni i ciekawsko się na niego spoglądała. Nie miał bladego pojęcia co robiła, ale podszedł do niej wolnym krokiem.
Fallon ? :v Wybacz że tak długo.
| 432 słowa → 20೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz