13.05.2018

Od Horusa Cd Fallon

Lekko speszony zachowaniem suki pies, ostatni raz zerknął na biegnącą w deszczu Fallon. Spod jej łap rozpryskiwała woda tworząc w powietrzu smugi wody. Zmrużył oczy i ruszył wolnym krokiem w stronę hotelu jak i wynajętego pokoju. Gorące powietrze zmieszane z wonią spalenizny uderzyły psa w nos w momencie otwarcia drewnianych drzwi do karczmy. Wręcz przebiegł dystans dzielący go do swego dzisiejszego zacisza. Usiadwszy na łóżku spojrzał się na okno i świat za nim. Życie jeszcze tętniło w Lapsae, mimo późnej pory wiele psów wychodziło ze swych domostw aby chociaż się przejść i rozprostować łapy. Najwidoczniej tylko jemu przeszkadzał deszcz, zimny i wchodzący w sierść. Mimo że rozpierała go energia, zmusił się na leżenia w bezruchu na skrzypiącym, w niebo głosy, łóżku. Jego głowę zaczęły zaprzątać myśli banalne, później jego własne
przemyślenia jak i rzeczy bierzące. Lekko uśmiechnął się na cierpki uśmiech Berrigana, przyjazne fuknięcie Agnes i nieśmiałe zmienianie tematu Fallon. Mimo że nie miał ochoty zaraz pogrążył się w głębokim jak na niego śnie.

Kremowa sierść owczarka przebłyskiwała na tle wysypiska, Horus od razu zobaczył idącego w jego stronę brata. Wesoło jak na ostatnie wydarzenia, podszedł do niego i czule się o niego oparł. Gdyby nie gwałtowne odsunięcię się owczarka karmelowy pies nie wyczułby szorstkiego przedmiotu na szyi swego brata. Zatrzymał się i z podkrążonymi oczami wpatrywał się w stojącego przed nim owczarka.
- Co to jest ? - warknął i nie czekając rzucił się na Ozyrysa.
Pies nie bronił się więc Horus bez problemu odsłonił jego zadbaną sierść.
- Obroża ... - wypowiedział się łamiącym głosem - Jak mogłeś ?!
- Zrobiłem to, co trzeba było - spokojnym głosem odpowiedział Ozyrys zerknąwszy na brata  - Nie najlepiej ci się wiedzie, prawda ?
- A jak myślisz, zdrajco i domowy pupilku ? - sierść wychudzonego border collie zjeżyła się - Obiecałeś. Obiecałeś że nigdy tam nie pójdziesz. A co teraz ? Wracasz najedzony i zadbany, a co najgorsze, z obrożą. Jutro już nie przyjdziesz, prawda ? Zostawisz mnie, bo co ? Bo twoja kochanka czeka ?
- Nie moja wina że ci się nie powiodło - wymamrotał po czym odszedł, rzucił za ramienieniem kilka słow - Żegnaj, bracie. Nie rozmawiam z nietolerancyjnymi psami, może byśmy się spotykali ale ... nie zrozum mnie źle. Mam rodzinę i nie chcę jej stracić.
Na pysku psa pojawił się bolesny grymas, zacisnął łapy w momencie gdy po jego pysku spływały łzy.


Chęć odpoczęcia od służby nakłoniła go do wyjścia na dwór. Mimo że minęły dwa dni od ostatniego deszczu i jak na razie w Lapsae świeciło słońce, pies nadal uważał na pogodę. Owczarek maszerując przez rynek spotkał wzrok białej suki. Stała przy latarni i ciekawsko się na niego spoglądała. Nie miał bladego pojęcia co robiła, ale podszedł do niej wolnym krokiem.

Fallon ? :v Wybacz że tak długo.
| 432 słowa → 20೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz