1.05.2018

Od Fallon cd Horusa

Od przybycia Fallon minęło kilka dni, zdążyła nawet zadomowić się w jaskini w Gaju, pięknym miejscu, gdzie właśnie wszystko zaczynało kwitnąć. Któregoś dnia, idąc lasem nuciła swoją ulubioną piosenkę, którą zawsze śpiewała jej córka właścicieli.

"Jeśli się poddam, bo, nie jestem pewna co mnie czeka
Jeśli odwrócą się, gdy odsłonię, swą prawdziwą twarz"

W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że śpiewa piosenkę. Szybko przestała, jednak to chwilowe zapomnienie, nie zmieniło jej nastroju. Była uśmiechnięta i pełna optymizmu. Obserwowała obłoki, które było widać przez niewielkie szpary w koronach drzew. Wzięła głęboki wdech i... poczuła straszny smród. Zniknął jednak równie szybko, jak się pojawił. Suczka potrząsnęła łbem i ruszyła dalej. W pewnej chwili, usłyszała szelest liści za nią. To nie był tylko wiatr, i ona doskonale o tym wiedziała. W tej samej chwili, Fallon wpadła na doskonale jej znanego Horusa.
- Horus! Miło cię widzieć, nie widywałam cię ostatnio często - zagadnęła psa Fallon, a Horus uśmiechnął się lekko - Gdzie się wybierasz? Chyba, że to ściśle tajne i nie możesz gadać o tym, z zwykłym mieszkańcem.
- Nie, idę go Gaju. Dawno tam nie byłem i jestem ciekawy, jak to wygląda teraz - Fallon uśmiechnęła się szeroko.
- Wiesz, jest goło - zaśmiała się serdecznie - Dopiero wszystko kwitnie. Poszłabym z tobą, ale... muszę coś załatwić - Fallon widocznie się zmieszała, spuściła oczy, po czym pożegnała się z Horusem i ruszyła przed siebie.

Suczka czuła na sobie wzrok psa, jednak starała się nie odwracać. Szybko znikła w zaroślach, zbaczając z ścieżki. Kiedy tylko zakryły ją drzewa, suczka przyśpieszyła. W tym momencie, nie przeszkadzał jej wiatr, ani gałęzie bijące ją po pysku i zaczepiające sierść. Biegła, nawet nie myśląc czy potem odnajdzie się w buszu lasu. Małe zwierzątka uciekały kiedy przebiegała, w pewnym momencie wpadła nawet na Jednorożca, jednak była tak pochłonięta wolnością i szczęściem, że wystraszyła go. Przebiegając przez polanę, pierwszy raz poczuła się częścią tego świata.
Fallon wybiegła z polany, zaszywając się coraz głębiej w las. Zatrzymała się po długim biegu, położyła na trawie i zaczęła przyglądać się niebu, które widocznie zmieniało barwę. Po dwóch godzinach, niebo było pokryte milionami gwiazd. Fallon zamknęła oczy i znów przypomniała sobie piosenkę, którą śpiewali w jej starym domu.

"Razem pokonamy strach, bo każdy z nas jest jak najjaśniejsza z gwiazd.
Wszystko znów, możliwe jest, wiem, że trzeba tylko chcieć, na uśmiech zdobyć się.
Mogę przenieść każdą z gór, skruszyć skałę, zburzyć mur"

W jednej chwili, Fallon zrozumiała, że nie może się nad sobą użalać. To co było, już nie wróci. A ona zostanie tutaj, bo w tej chwili, to tu jest jej miejsce i dom. Nigdzie indziej. Suczka z uśmiechem na pysku podniosła się i przeciągnęła. Zaczęła powoli iść przed siebie. Zawsze miała dobrą orientację w terenie, więc dotarcie do miasta nie było dla niej problemem. Kilka godzin potem, Fallon wyszła z lasu tuż przy zamku. Zapatrzyła się na cudowną budowlę, przez swoją nieuwagę wpadła na kogoś. Otrząsnęła się szybko, a przed sobą zobaczyła chmarę psów, jeden z nich krzyknął:
- Mamy towarzystwo - Widoczne było, że psy nie były przyjaźnie nastawione. Fallon zaczęła się powoli cofać, czując jak jej serce przyśpiesza. Znów się w coś wkopała...

Horus?
| 525 słów → 25೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz