9.05.2018

Od Horusa cd. Agnes

Kremowy owczarek chwycił dwa przygotowane wcześniej kamienie i zaczął nimi przecierać nad stosikiem drewna. Ich szorstka powierzchnia od razu odpowiedziała jasnymi iskrami które zaczęły pryskać na wszystkie strony. Gdy patyki zajęły się ogniem, wyjął szybko kilka bulw ziemniaków i lekko zakopał w ziemi pod ogniskiem. Gdy wszystko zaczęło się piec, zdjął sakwę ze stolika i wyjął z niej mały słoik z żurawiniwym przecierem. Położywszy go obok skromnej zastawy i małego wazonika, zadowolony z siebie śmiechnął się pod nosem. Całość nie prezentowała się źle. Ba, nawet pies był z niej dumny. Podziękował sobie w duchu że kupił ten poradnik kucharski na rynku, aczkolwkiek raczej wolał aby Agnes o tym fakcie nie wiedziała. Jeszcze uzna że jest jakąś ciotą. Zerknął na siedzącą obok niego sukę, ta z uszami na sztorc wpatrywała się w skraj lasu. Jej brązowo szare futro lekko falowało na wietrze wraz z liściami i płatkami kwiatów unoszącymi się w powietrzu. Pies przez chwilę zwrócił swój wzrok na piekącego się jelenia, jednak zaraz usiadł obok suczki. Ta obróciła się w jego stronę i posłała mu delikatny uśmiech. Odwzajemnił go i nieznacznie się przeciągnął.
- Lubisz ciszę, prawda ? - zapytał.
- Tak - krótka odpowiedź jak i pytanie zostały poprzedzona gwałtownym poruszeniwm w krzakach, wydanym przez królika, który zaskoczony uciekał przed jastrzębiem. Ogromne ptaszysko chwyciło bezbronne zwierzę i wzbijając się wydało piskliwy dźwięk.
- Ja też ... choć czasami lubię porozmawiać o czym kolwiek, jak na przykład teraz - stwierdził z uśmiechem na pysku i gwałtownie wstając wypatrywał odlatującego ptaka. Gdyby królik był chociaż trochę większy ... wątłe i pewnie bardzo młode zwierzątko nie miało szans z wygłodniałym ptaszyskiem.
- Idę sprawdzić co z naszym obiadem - rzucił przez ramię i  powolnym krokiem doszedł do improwizowanego rożna.
Mięso lekko się zarumieniło, mocno pachniało ziołowymi aromatami. Jeśli chodzi o zioła ... starał się wybrać najlepsze według niego i jego podniebienia. Podniecony smakowitym kawałkiem mięsa spojrzał się na płonące ognisko. Nie chcąc trudzić Agnes wziął wiadro i ruszył do najbliższego strumyka, nabrał pełen pojemnik czystej wody i gdy się obrócił aby potruchtać do piekącej się sarny, ognisko było już ugaszone i jedynym śladem że palił się tam ogień, to smuga szarego, wijącego się dymu. Lekko zdziwiony wylał zawartość wiadra i powrócił do suki która z szelmowskim uśmiechem na pysku wpatrywała się w niego podnosząc jedną brew.
- Wiesz, że bez problemu mogłam to ugasić - powiedziała lekko rozśmieszona i zwrociła się do psa który po pokonaniu średniego dystansu kilka razy prawie dostał zadyszki.
- Myślałem że jesteś zajęta - powiedział widząc że cała ta sytuacja bawi Agnes.
- Mogłeś zawołać - odpowiedziała i podeszła krok do psa stojącego przed nią.
- Nie chciałem ci przeszkadzać, a po za tym, to ja robię nasz posiłek - owczarek wyszczerzył zęby w zwycięskim uśmiechu na widok tego że suka odpuściła. Telekinezą rozsunął mały koc, ruchem łapy zaprosił sukę do stołu, a raczej małego drewnianego stoliczka. Ta podeszła i w momencie gdy usiadła, pies wyjął swój noż i zabrał się za krojenie mięsa. Cicho syknął gdy kawałek mięsa gwałtownie mu upadł na łapę. Szybko go odrzucił w krzaki i nie czekając chwilą zaczął ciąć wielki udziec. Nałożył porcję suce jak i sobie, reszta mięsa może poczekać, przecież nie zje się wszystkiego od razu, prawda ? Szczególnie jeśli upolowało się ogromnego jelenia. Wykopał gorące ziemniaki i nałożył je na talerze. Gdyby nie telekineza, to jego łapy by pewnie były pokryte bąblami. W końcu wyjął butelkę wina, którym od czasu polewał mięso. Została jeszcze spora część, siadając postawił je na stole. Zerknął na sukę, ta wpatrywała się w jego poczynania śledząc każdy jego ruch. Pies ciepło się uśmiechnął i rzucił szybkie ,,smacznego". Do jedzenia się wręcz rzucił, nie wiedział że będzię to aż tak dobre.

Gdy dwa psy skończyły posiłek usiadły obok wpatrując się w horyzont. Owczarek błogo zamknął oczy i zwrócił się ku chmurom. Za niecałą godzinę powininno zajść słońce, panował już lekki półmrok.Pies zerknął na leżącą sukę. Świetnie czuł się w jej towarzystwie, był to jedyny pies z którym spędził tyle czasu. Na jego pysku mimowolnie pojawił się uśmiech. Nagle Agnes gwałtownie podniosła łeb i odwróciła się na pięcie. Na jej pysku najpierw pojawił się lekki grymas zdziwienia, który zaraz zastąpiła maska obojętności. Pies szybko wstał i obróciwszy się ujrzał stojącą przed nimi postać. W lesie dostrzegł lekki błysk, może mu się przewidziało ? Skupił się na postaci. Stanął krok przed suką i wysoko podniósł łeb.
- Kim jesteś ? - zawołał.

 Agnes ? c:
| 736 słów → 35೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz