- Nic się nie stało - odpowiedział z uśmiechem na pysku, Fallon chwilę poźniej go odwzajemniła - Ja także chciałbym podziękować. W końcu złapaliśmy prawie siedem psów zamieszanych w napad rabunkowy ... W końcu zamek to nie lada gratka dla takich rzesimieszków jak oni.
Ruszyli wolnym krokiem w kierunku wydreptanej drogi ciągnącej się przez brzozowy zagajnik. Owe drzewo mocno pyliło, więc na psy leciały małe, białe listki. Horus kichnął w momencie gdy wciągnął sporą ilość tego spadającego czegoś. Z radością w sercu wybiegł z małego gaju i ruszył za biegnącą suką. Łapy same go prowadziły, on zamknął oczy i wysłuchując się w ciszę panującą w tym miejscu dreptał za Fallon. W końcu zatrzymał się przed wejściem do jaskini i zerknął na suke. Ta stanęła przed gęstym listowiem i najwyraźniej zmęczona odetchnęła.
- Do następnego spotkania - powiedziała uśmiechając się szeroko i przestępując z łapy na łapę.
- To ... do zobaczenia - zawołał pies oddalając się z pośpiechem. Jeśli się spóźni ... oj, będzie miał przechlapane. Jego myśli jeszcze błądziły wokół białej suki, aczkolkwiek służba całkowicie go wykończyła.
Pies nerwowo zastrzygł uszami na dźwięk metalu. Ostatnie godziny służby zawsze takie były, najgorsze i najniebezpieczniejsze. Wyraźny chrzęst świadczył o obecności innego psa, najprawdopodobnie wojownika i to w jego najbliższym otoczeniu. Głęboko westchnął i poprawił wiszący u jego boku Lunares, czuł się pewniej gdy miał go na wyciągnięcie łapy. Nie mogł wyczuć ewentualnego przeciwnika gdyż ten szedł od zawietrznej. Odetchnąl z ulgą gdy z zarośli wyłonił się znajomy i zgorzkniały pysk ciemnego psa.
- Witaj Horus - nasycony jadem głos rozniósł się po lesie.
Pies uśmiechnął się pod nosem podchodząc do ,,kolegi" po fachu.
- Dawno cię nie widziałem stary druhu ! Co tam porabiasz ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź psa dodał - Dzięki że przyszłeś mnie zamienić. Do zobaczenia.
Usłyszał jakąś obelgę skierowaną do niego i ruszył biegiem do strażnicy. Znalazł tą resztkę sił, myśl że zaraz będzie w domu napawała go radością.
Deszcz który pokrył całe niebo zaskoczył psa. Owczarek biegiem ruszył w stronę karczmy w Lapsae. Otwierając drzwi naparł na niego zaduch panujący w środek. Usiadł przy stoliku i wpatrując się w rynek zmrużył oczy.
Mimo że siedział tu od paru godzin to pogoda chyba nie zamierzała się zmienić. Przegryzł wargę i wolnym krokiem podszedł do niskiego psa stojącego przy ladzie. W końcu musi gdzieś spać, prawda ?
- Co dla szanownego pana ? - cichy głos szarego psa trochę go zdziwił.
- Jeden pokój na jedną noc - odpowiedział ziewając.
Psiak pokiwał łebkiem i po zapłacie wręczył psu metalowy klucz. Ku jego zaskoczeniu dostrzegł idącą pod dachem białą sukę. Włożył klucz do torby i wyszedł z karczmy. Swe kroki skierował do białej i mokrej postaci.
Fallon ?
| 439 słów → 20೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz