4.05.2018

Od Horusa cd. Agnes

Pies przez chwilę wpatrywał się w sukę zastanawiając się jak ująć odpowiedź. W końcu zaprzestał nieudolne próby i powiedział to, co mu na język naszło.
- Żywioł nocy ... - szybko dokończył - Nie daję za dużo, ale czasami się przydaje. Lepsze widzenie, szybciej biegam i tym podobne.
Lekki uśmiech pojawił się na pysku Agnes, pies usiadł wygodnie i wsłuchał się w szum drzew. Polubił sukę, w której towarzystwie mógł czuć się swobodnie. Jeszcze przed chwilą siedział jak na szpilkach, teraz siedział z
przymrużonymi oczami w towarzystwie innego psa. Dawno nie miał takiej chwili lub okazji, aby po prostu z kimś porozmawiać. Ciągle tylko służba w wojsku, pilnowanie i czasami w ramach ćwiczeń eskorta. Mimo że to lubił, często nie miał czasu aby się uspokoić. Przez głowę psa przeszedł cień nagłego niepokoju. Teorytycznie wszystko się może zdażyć. Jutro sfora Iskry zaatakuję albo ... albo wszystko. Możliwości było wiele. Głośniej westchnął i zerknął na sukę. Może też ma takie przemyślenia ? Brały się one z nikąd prześladując wszystkich, bez żadnego wyjątku dręczyły głowę. Horusowi skończyły się tematy, nie chciał być niemiły, gorzej, nachalny wobec leżącej naprzeciwko niej suki. Tym razem także panowała cisza. Ale taka miła cisza, nie taka jak wcześniej. O ile cisza sama w sobie może taka być. Cisza, cisza i cisza.

Zadziwiające, na jakie myśli można się skierować po dłuższym zastanowieniu. Do jego głowy wpadł jakże ciekawy pomysł, którym może odwdzięczy się suce za pomoc. Jednakże poczeka chwilę z jego wykonaniem, nie chciał, aby odniosła jego zamiary w złym sensie.
- Jakieś plany ? - cicho zapytał odwracając się w stronę brązowo białej suki. Ta westchnęła i dalej wpatrując się w skraj lasu zaprzeczająco pokiwała głową. Łapy ciągle miała zanurzone w wodzie, ryby podpływały i zainteresowane czekały w jej cieniu. Już dawno to zauważył, jednak nie zwrócił na to większej uwagii. Zerknął na jelenia i przeanalizował wszystkie kulinarne możliwości jakie kiedykolwiek poznał w swoim krótkim życiu. Chyba jego umiejętności nie były takie złe ... uwierz w siebie, jak gotowałeś, dało się to zjeść.
- Uhm, Agnes - powiedział wpatrując się w borderkę - Dałabyś się zaprosić na obiad ? No wiesz, przynajmniej odwdzięczyłbym się za zajęcie się mną. Nie gotuję aż tak źle, chyba.
W sumie mnie uratowała. Nie wiadomo czy jakikolwiek pies znalazłby mnie w rowie. Nie wiadomo, czy nie wykrwawiłbym się. Zabiła hordę psów i zaniosła m ie do swojego domu - pomyślał i zmrużył oczy. Podziwiał jej uparte dążenie do celu. Pies liczył się z odmową i w pełni by to zrozumiał.
Zerknął na leżącą sukę i wpatrywał się w nią wzrokiem czekającym na odpowiedź.

Agnes ? >.<
| 430 słów → 20೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz