Propozycja suczki nie zaskoczyła owczarka, w końcu chyba nie staliby pod latarnią przez całą rozmowę, prawda? Wolnym krokiem ruszył w stronę lasu i znajomej ścieżki, naprowadził na nią Fallon i już po chwili szli po wydeptanej dróżce. Mimo że słońce mocno grzało, w lesie opatulił ich chłód wraz z nutą świeżo ściętego drzewa.
– Chciałaś dowiedzieć się czegoś, co dokładnie miałaś na myśli? – zapytał owczarek z lekkim uśmiechem na pysku. Sierść lekko zachodziła mu na oczy, jednakże nie przejmował się tym za bardzo. Skupiał się na obserwowaniu suki która stanąwszy obok niego oglądała leśny krajobraz.
– Nie wiem jak to ująć, może jak to się stało że tu jesteś? – lekki uśmiech pojawił się na pysku suczki, po chwili usiadła i wpatrywała się w niego tymi zamglonymi oczami.
– Tak samo jak ty, złe wydarzenie i samotność. Później dziwne światło i Aaron chcący cię porwać – pies przymrużył oczy gdy suka zaśmiała się – Przynajmniej żyjemy teraz w lepszym miejscu, a do Aarona nic nie mam, jest dobrym przywódcą.
– Skąd wiesz?
– Pracuję w wojsku, konkretnie jako wojownik. Będę starać się o awans, ale brakuję mi trochę wprawy – pochwalił się jak i skrytykował pies – A ty znalazłaś już swoje miejsce?
– Chwilowo nie mam zajęcia, ale będę szukać. Czekam na ten wyjątkowy zawód … a co z twoimi mocami? – na dźwięk tego pytania pies lekko się skrzywił. Nie lubił o tym za bardzo mówić, ale westchnął i zerknął na wodę w pobliskim strumyku.– Moc nocy – na mordce psa pojawił się grymas – Trochę dziwnie brzmi. Chodzi o to, że lepiej widzę w nocy, dogadam się z nietoperzem i tym podobne. Jak już zdążyłem zauważyć, władasz iluzją, prawda?
Pies starał się jak najszybciej zmienić temat z tego niewygodnego dla niego na jakikolwiek inny.
– Tak, racja – suczka najwyraźniej także nie lubiła o tym rozmawiać, pies uszanował decyzję i po chwili nastała przyjemna cisza. Pies przymrużył oczy i rozciągając się ziewnął.
– Miałaś kiedyś rodzinę? – pytanie zaczęło nurtować karmelowego owczarka.
– Kiedyś. Pewna staruszka zaopiekowała się mną na pewien czas, inni ludzie mnie akceptowali, przynajmniej częściowo.
– Ja … miałem właściciela. Był dobry, kochał nas jednak i on musiał nas opuścić. W sensie mnie i mojego brata.
Rozmowa ciągnęła się przez kilka godzin, Horus nie miał pojęcia jakim cudem wytrzymał tyle bez poruszenia choćby ogonem.
Gdy dwa psy wyszły z polany Horus przyśpieszył i stanął przed suczką.
– Co ty na to aby odwiedzić deltę? Podobno jest tam teraz ogrom wszelakiego kwiecia – zadowolony z pomysłu pies czekał na odpowiedź białej suczki – Jest to dosyć blisko.
Czas spędzony z suką uważał za udany. Zdążył się do niej już przyzwyczaić; czuł się swobodnie w jej towarzystwie. Miał nadzieję że i ona także darzyła go przyjaźnią.
Fallon ? (flaczki z olejem ;-; dodaj trochę akcji, ni mam pomysłu)
| 462 słowa → 20೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz