30.05.2018

Od Horusa cd. Fallon

Pro­po­zy­cja suczki nie zasko­czyła owczarka, w końcu chyba nie sta­liby pod latar­nią przez całą roz­mowę, prawda? Wol­nym kro­kiem ruszył w stronę lasu i zna­jo­mej ścieżki, napro­wa­dził na nią Fal­lon i już po chwili szli po wydep­ta­nej dróżce. Mimo że słońce mocno grzało, w lesie opa­tu­lił ich chłód wraz z nutą świeżo ścię­tego drzewa.
– Chcia­łaś dowie­dzieć się cze­goś, co dokład­nie mia­łaś na myśli? – zapy­tał owcza­rek z lek­kim uśmie­chem na pysku. Sierść lekko zacho­dziła mu na oczy, jed­nakże nie przej­mo­wał się tym za bar­dzo. Sku­piał się na obser­wo­wa­niu suki która sta­nąw­szy obok niego oglą­dała leśny kra­jo­braz.
– Nie wiem jak to ująć, może jak to się stało że tu jesteś? – lekki uśmiech poja­wił się na pysku suczki, po chwili usia­dła i wpa­try­wała się w niego tymi zamglo­nymi oczami.
– Tak samo jak ty, złe wyda­rze­nie i samot­ność. Póź­niej dziwne świa­tło i Aaron chcący cię por­wać – pies przy­mru­żył oczy gdy suka zaśmiała się – Przy­naj­mniej żyjemy teraz w lep­szym miej­scu, a do Aarona nic nie mam, jest dobrym przy­wódcą.
– Skąd wiesz?
– Pra­cuję w woj­sku, kon­kret­nie jako wojow­nik. Będę sta­rać się o awans, ale bra­kuję mi tro­chę wprawy – pochwa­lił się jak i skrytykował pies – A ty zna­la­złaś już swoje miej­sce?
– Chwi­lowo nie mam zaję­cia, ale będę szu­kać. Cze­kam na ten wyjąt­kowy zawód … a co z two­imi mocami? – na dźwięk tego pyta­nia pies lekko się skrzy­wił. Nie lubił o tym za bar­dzo mówić, ale wes­tchnął i zer­k­nął na wodę w pobli­skim stru­myku.
– Moc nocy – na mordce psa poja­wił się gry­mas – Tro­chę dziw­nie brzmi. Cho­dzi o to, że lepiej widzę w nocy, doga­dam się z nie­to­pe­rzem i tym podobne. Jak już zdą­ży­łem zauwa­żyć, wła­dasz ilu­zją, prawda?
Pies sta­rał się jak naj­szyb­ciej zmie­nić temat z tego nie­wy­god­nego dla niego na jaki­kol­wiek inny.
– Tak, racja – suczka naj­wy­raź­niej także nie lubiła o tym roz­ma­wiać, pies usza­no­wał decy­zję i po chwili nastała przy­jemna cisza. Pies przy­mru­żył oczy i roz­cią­ga­jąc się ziew­nął.
– Mia­łaś kie­dyś rodzinę? – pyta­nie zaczęło nur­to­wać kar­me­lo­wego owczarka.
– Kie­dyś. Pewna sta­ruszka zaopie­ko­wała się mną na pewien czas, inni ludzie mnie akcep­to­wali, przy­naj­mniej czę­ściowo.
– Ja … mia­łem wła­ści­ciela. Był dobry, kochał nas jed­nak i on musiał nas opu­ścić. W sen­sie mnie i mojego brata.
Rozmowa ciągnęła się przez kilka godzin, Horus nie miał pojęcia jakim cudem wytrzymał tyle bez poruszenia choćby ogonem.

Gdy dwa psy wyszły z polany Horus przy­śpie­szył i sta­nął przed suczką.
– Co ty na to aby odwie­dzić deltę? Podobno jest tam teraz ogrom wsze­la­kiego kwie­cia – zado­wo­lony z pomy­słu pies cze­kał na odpo­wiedź bia­łej suczki – Jest to dosyć bli­sko.
Czas spę­dzony z suką uważał za udany. Zdą­żył się do niej już przy­zwy­czaić; czuł się swo­bod­nie w jej towa­rzy­stwie. Miał nadzieję że i ona także darzyła go przy­jaź­nią.


Fallon ? (flaczki z olejem ;-; dodaj trochę akcji, ni mam pomysłu)
| 462 słowa → 20೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz