8.04.2018

Od Agnes | Masterchef - ogniem i nożem

Agnes wbiła nóż w stół z dezaprobatą spoglądając na kuchmistrza, który tłumaczył jej co dokładnie ma przygotować. Suczka była przyzwyczajona do tego, że wszystko robiła spontanicznie i już dawno temu porzuciła książki z przepisami, które kurzyły się gdzieś na półkach. A wtedy, kiedy faktycznie je wyciągała by zrobić konkretne danie to zawsze dodawała coś od siebie. Po prostu nie mogła robić wszystkiego tak jak inni - jak twierdziła wtedy byłaby zbyt przewidywalna.
- Co ci się nie podoba, kucharko? - Spytał niezadowolony kundel przerywając swoją dłużącą się w nieskończoność wypowiedź. Spoglądał raz na łaciatą, a raz na nóż, który był do połowy wbity w drewniany stół. Po chwili wyciągnął go i odłożył na jego miejsce obok innych narzędzi, którymi były sztućce. Dotknął łapą miejsca, w którym była dziura i zmarszczył nos i czoło, a jego ogon nastroszył się. Wyglądał jakby rozmyślał o rzeczach wagi światowej. Dopiero po chwili otworzył szerzej pyszczek, a w jego oczach lśnił żal podobny do tego, kiedy ktoś straci bliskiego. - Prze-przecież... ten stół miał dobre dwieście lat!...
- Przynajmniej wreszcie załatwisz nowy. Wiesz, taki bez drzazg i zarysowań. Nie wiem czy jest w twoim słowniku takie słowo jak "nowy". - Błękitnooka spojrzała na delikatnie wygiętą rączkę od garnka; wszystko było dokładnie wymyte i nie było widać praktycznie starości, ale po niektórych pamiątkach każdy dureń mógłby zauważyć jaki sentyment do rzeczy posiada nasz kochany kuchmistrz. Kundel za to w między czasie kiedy suka rozglądała się zmarszczył jeszcze bardziej brwi, przez co wyglądał bardziej na zdezorientowanego. Dopiero po chwili wziął uspokajający oddech i uśmiechnął się delikatnie, aby po kilku sekundach zapytać ponownie:
- To co w końcu ci się nie podoba?
- To, że narzucacie mi różne rzeczy, o. - Prychnęła Agnes i zmierzyła swojego przełożonego ponurym spojrzeniem zimnych jak lód oczu.
- Szkoda, że pani do nas przyszła. Jesteś w wykwintnym pałacu, a nie przy domowej kuchence.
Agnes westchnęła, kiedy kuchmistrz najzwyczajniej w świecie odszedł szybkim krokiem, aby podejść do kolejnego a'la kucharza wybranego tylko i wyłącznie na czas trwania Festiwalu Wiosny. Borderka spojrzała na kawałek pergaminu przyklejonego woskiem do ściany. Napisane na nim było niechlujnym, aczkolwiek w miarę ładnym pismem wszystkie dania do zrobieniu, a było tam napisane:
KNEDLE W LEŚNYM STYLU
 Na drugiej kartce zaraz obok był wyraźnie szybciej napisany przepis. Widząc te szczegółowo opisane działania krok po kroku suczce chciało się zerwać to wszystko i wrzucić do gotującej się wody. Uśmiechnęła się z drwiną, ale na jej pyszczku widać było zamyślenie. Musiała poukładać sobie to wszystko uprzednio przeglądając dokładnie składniki. W końcu zabrała mąkę i jajka, trochę mleka a następnie zaczęła to wszystko ugniatać na blacie. W międzyczasie telekinezą napuściła wody do garnka i przełożyła go delikatnie na kuchenkę. Włączyła gaz, aby woda się zagotowała. Odłożyła ciasto na bok i otworzyła szybko szafeczkę z dołu, aby wyciągnąć z niej to czego potrzebuje. Nie znalazła niczego wzrokiem, więc z zawrotną prędkością zaczęła grzebać w środku. W końcu znalazła ususzoną dziczyznę, grzybki i trochę przypraw, a wszystko w podpisanych słoikach. Jakby u niej był taki porządek, to robiłaby sobie obiad prawdopodobnie nieco szybciej. Wyciągnęła trzy pojemniki i postawiła je na wierzchu, aby później wysypać ich zawartość do miski. Wlała do niej nieco oliwy i dosypała przyprawy, aby namoczyć to wszystko. W końcu nikomu nie widzi się jeść suche (!) jedzenie. Kiedy wszystko wymieszała przystąpiła do wkładania tego do środka i zduszania, aby nie wyleciało. Później wszystko gładziła, aby powstała idealna kuleczka. Przygotowane danie wrzuciła do garnka. Kiedy już miała wyciągać przybiegł do niej nieco zmęczony kuchmistrz. Spojrzał z przymrużonymi oczami na resztki przyprawy w jednym z mniejszych słoiczków, a następnie zapytał z przekąsem:
- A cóż to?
- Stwierdziłam, że to smaku doda, kuchmistrzu. Proszę spróbować! - Powiedziała Agnes unosząc brew i od razu wleciała knedlem do otwartego ze zdumienia pyszczka psa. Pomlaskał głośno, a na jego pyszczek wstąpiło najpierw niezadowolenie, ale później przemieniło się w zdumienie.
- Mmm, masz szczęście. Jest dobre.

| 658 słów → 30೧ | Zadanie → 50೧ i 1K | Gotowanie: Poziom zaawansowany 1/2 |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz