30.04.2018

Od Horusa

Kopyta koni wybijały dziki rytm w momencie gdy zdejmowano im uprząż i wypuszczano na spore, ogrodzone pastwisko. Szaleńczo uciekały we wszystkie strony zarzucając łbami i szaleńczo wydymając chrapy. Horus rozmarzył się o posiadaniu choćby jednego z tych koni, mimo że możliwe to nie było, nadzieja umiera ostatnia, prawda ? Zwierzęta należały do armii która zaczęła kwitnąć od pewnego czasu, to się dało zuważyć. Różnorodne bronie, odłam wojskowych profesji znacząco się powiększył i ... te konie. Od niedawna zaczęto ich używać do przewozu ciężkich rzeczy, między innymi prowiantu i broni. Psa lekko niepokoiły te przygotowania, mimo to starał się tego po sobie nie pokazywać.

Oderwał się od płotu i ruszył krokiem do Helecho. W końcu i o swój dom trzeba trochę zadbać. Nie zdążył złapać dyliżansu, z zadyszką truchtał do małego miasteczka. Mimo że jest środek wiosny, gdzie niegdzie jeszcze zakwitały bardziej wymagające gatunki kwiatów. Rozmarzył się o Gaju ... Przez całą wiosnę musi wyglądać przepięknie ... Aż marzył aby go odwiedzić ... Szkoda że samemu. Owczarek trochę posmutniał, mimo to nadal ochoczo biegł przez las.

Gdy wyleciał z leśnego krajobrazu zobaczył monotonne życie zawszan Jutrzenki i podziękował sobie w duchu że wybrał profesję wojownika. Szybko wszedł do domu i po szybkich porządkach zaraz go opuścił, gdyż nie miał zamiaru spędzać czasu w czterech ścianach, szczególnie gdy na dworze jest taka pogoda. Wyszedł na zewnątrz ciesząc się wiosennym słońcem maszerował po rynku.

Z nienacka wpadł na niego pies, który jakby przedczymś uciekał. Małe cielsko przygniotło go w taki sposób że ledwo złapał oddech. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że owy sprawca pobiegł już dalej. Bez zastanowienia ruszył biegiem za nim. Nie miał zamiaru mu nic zrobić, jedynie poznać nowego psa i dowiedzieć się czemu w niego wbiegł. Z uśmiechem na pysku dogonił mniejszego który wycieńczony stanął.

Lajos ?
| 296 słów → 10೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz