Oderwał się od płotu i ruszył krokiem do Helecho. W końcu i o swój dom trzeba trochę zadbać. Nie zdążył złapać dyliżansu, z zadyszką truchtał do małego miasteczka. Mimo że jest środek wiosny, gdzie niegdzie jeszcze zakwitały bardziej wymagające gatunki kwiatów. Rozmarzył się o Gaju ... Przez całą wiosnę musi wyglądać przepięknie ... Aż marzył aby go odwiedzić ... Szkoda że samemu. Owczarek trochę posmutniał, mimo to nadal ochoczo biegł przez las.
Gdy wyleciał z leśnego krajobrazu zobaczył monotonne życie zawszan Jutrzenki i podziękował sobie w duchu że wybrał profesję wojownika. Szybko wszedł do domu i po szybkich porządkach zaraz go opuścił, gdyż nie miał zamiaru spędzać czasu w czterech ścianach, szczególnie gdy na dworze jest taka pogoda. Wyszedł na zewnątrz ciesząc się wiosennym słońcem maszerował po rynku.
Z nienacka wpadł na niego pies, który jakby przedczymś uciekał. Małe cielsko przygniotło go w taki sposób że ledwo złapał oddech. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że owy sprawca pobiegł już dalej. Bez zastanowienia ruszył biegiem za nim. Nie miał zamiaru mu nic zrobić, jedynie poznać nowego psa i dowiedzieć się czemu w niego wbiegł. Z uśmiechem na pysku dogonił mniejszego który wycieńczony stanął.
Lajos ?
| 296 słów → 10೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz