26.04.2018

Od Fallon cd Horusa

Nadal nie dowierzając, patrzyła na sakiewkę którą dostała. Odwróciła się jeszcze ostatni raz, po czym podeszła do psa który obsługiwał innych. Kupiła coś do jedzenia, a kiedy była już syta, podziękowała po czym wyszła z karczmy. Dalej miała przy sobie sakiewkę, szybko podjęła decyzję. To nie było jej. Miło z strony Horusa, że jej pomógł. Jednak nie mogła tego wziąć. Ruszyła więc na poszukiwanie psa. Nie mogła się zbytnio skupić, ciągle coś ją straszyło, słyszała dźwięki w krzakach. Nawet nie pamiętała, jak znalazła się w tamtym lesie. Z trudnościami, dotarła do miejsca, gdzie spotkała Horusa po raz pierwszy. Zdeterminowana aby oddać mu jego własność, nie przeraziła się nawet tłoku innych psów, którzy patrzyli na nią z szokiem. Nie dziwiła się. Była brudna, a na białym futrze było to dwa razy lepiej zauważalne.

Idąc przez, jak to określił Horus, rynek, wypatrywała znajomego pyska. Jednak, co chwilę na kogoś wpadała. Cały czas. Aż w pewnym momencie, zauważyła go. Było już późno, a Horus stał właśnie obok jakichś innych psów. Zanim Fallon zdążyła do niego podejść, jakaś suczka zaczepiła ją i zaczęła oglądać z każdej strony.
- Takie piękne futro! A całe w błocie i kłakach! Pomogę ci kochana, choć! - Suczka nie dała jej odpowiedzieć, tylko zaciągnęła za sobą. Fallon wzięła u niej kąpiel, oraz została przez nią wyczesana. Dopiero wtedy mogła wyjść, jednak była zadowolona. Teraz nie wyróżniała się aż tak wśród tłumu, który mimo późnej pory dalej tu był. Była już noc, więc Fallon postanowiła, że poczeka na Horusa do jutra. Jak postanowiła, tak też zrobiła. Jednak, przyciągała uwagę, psy podchodziły do niej i pytały cały czas o to samo, kiedy już zmęczyła się odpowiadaniem na pytania, skupiła się i stworzyła swoją iluzję. Siedząc w krzakach, patrzyłam jak psy rozmawiały z moją iluzją, która bardzo przypominała mnie. Byłam zadowolona, bo z każdym dniem byłam lepsza w używaniu swoich mocy. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Mimo gwaru, jakoś nie przeszkadzało to Fallon. To była noc, której koszmar z Ziemi się nie pojawił. Rano, wstała pełna energii. W pewnym momencie zauważyła Horusa, jak stoi obok jej iluzji. Nagle, postać Fallon zniknęła rozpływając się, a pies odskoczył do tyłu, nie rozumiejąc co się stało.

Fallon wstała i ścisnęła sakiewkę. Podeszła do Horusa.
- Hej Horus - uśmiechnęła się delikatnie, jednak nieśmiało. - Spokojnie, to co widziałeś, to tylko iluzja. Każdy pytał mnie o to samo, miałam dość. Czekałam na ciebie.
- Na mnie? Skąd wiedziałaś, że tu będę? - zapytał pies, patrząc nieco podejrzliwie.
- Nie wiedziałam, ale miałam nadzieję, że cię tu spotkam. Chciałam ci coś oddać. - Fallon podała psu sakiewkę - Prawie nic nie ubyło, tylko wczoraj użyłam tego aby coś zjeść. To twoje, nie mogę tego wziąć.
Horus patrzył dalej na suczkę z zaskoczeniem. Fallon uśmiechała się delikatnie, jednak szybko przybrała pokerową twarz, zdając sobie sprawę, że może wyglądać dziwnie. Potrząsnęła łbem. Horus spojrzał do wnętrza sakiewki, a potem znów na Fallon.
- No co? Nie patrz tak na mnie, przecież nie zabrałabym tego, co nie jest moje. Nie mogłabym. Dzięki za pomoc, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - Fallon ruszyła wolnym krokiem w kierunku lasu.
- Dasz sobie radę? - Głos Horusa rozbrzmiał w powietrzu, Fallon słyszała go mimo gwaru. Kilka psów przystanęło, aby popatrzeć co się dzieje.
- Spokojnie. Muszę sobie dać radę, w końcu, każdy martwi się o siebie... - Nieco zasmucona suczka wolnym krokiem, z dumnie podniesionym łbem zbliżyła się do lasu. - Do zobaczenia - to były jej ostatnie słowa, po tym znikła za krzakami.

Horus?
| 583 słów → 25೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz