13.04.2018

Od Horusa cd. Agnes

Pies wpatrywał się w suczkę przez dłuższy czas. Mimo że przez jego ciało nieustannie przechodziły fale bólu, zdobył się na delikatny uśmiech. Albo owa dama poczuła litość chcąc mu dogodzić w cierpieniach, albo nie chciała (lub nie ufała) mu na tyle aby zostawić go samego w jej chatce.
- Rozumiem twoją troskę i tak dalej, aczkolwiek ... - zerknął na speszoną minę zerkającej na niego suczki - Mieszkam niedaleko stąd. Nie będę ci czasu zawracał.
Spotkał się lodowatym spojrzeniem pełnym stanowczości. Odwrócił głowę i delikatnie postawił jedną łapę na ziemi. Przeszył go piekący ból wzdłuż kręgosłupa i szyi. Szybko się otrząsnął i stwierdził że sensu nie ma w tym, co robi. Musiał zdać się na litość brązowo białej suczki ..., w sumie jest ona pierwszym psem z którym spędził więcej czasu niż godzina. I zwrócił na niego uwagę dłużej niż kilka sekund. Głęboko odetchnął powietrzem i zerknął na suczkę. Ta nie miała zamiaru odpuścić i zostawić go samego. Zaczęła grzebać w ziołach i przeglądać poniektóre książki, zapewne o ziołach.
- Co ty masz z tymi ziołami ?
Suczka wlepiła w niego swoje zaskoczone ślepia, po czym wróciła do wykonywanej czynności.
- Zioła ... no, zioła - zaczęła pewnym głosem i zaraz zwróciła się do Horusa - Są dobre, i w smaku i w zastosowaniu.
Pies podniósł brew w geście zapytania. Słyszał o niesamowitych cudach natury aczkolwiek ... wolał pewne źródła.
- Czyli .. ?
- Na pewno lepsze niż jakaś tam gorzałka - stwierdziła z przekąsem i stanęła w progu. Badawczo spojrzała się na karmelowego owczarka i zarzuciła na siebie sakwę.
- Wychodzę - ostrożnie wypowiadała każde słowo - Mam nadzieję że jak wrócę to ... to się nic nie stanie.
Pies pomachał łapą na pożegnanie i delikatnie poprawił posłanie.

Około dziesięć minut po wyjście suczki zaczął czuć się obserwowany. Wiedział że to nieufna Agnes, gdyż w pewnym momencie końcówka jej ogona mignęła mu przed nosem. Ale po za tym niezła była. Nie zauważył jej przez pierwsze kilka sekund. Chcąc aby suczka nie raczyła się denerwować, obrócił się na lewy bok do ściany i przymrużył oczy. To było miłe z jej iż go ugościła, więc i pies nie chciał owej miłej osóbki zdenerwować.

Obudził go gwałtowny hałas. Zastrzygł uszami i szybko podniósł łeb. Kilka metrów dalej leżała Agnes. Oddychała miarowym tępem, więc raczej spała. Ostry hałas i ryk, który nastąpił po tym musiał także ją wybudzić gdyż machnęła ogonem i przewróciła się na lewy bok. Ryk się powtórzył, jednak i wioska zareagowała. Widać było przez skromne okno jak psy wychodzą ze swoich domostw i z przerażeniem wpatrują się w ową postać.
- Co to ... - cicho zapytał się suczki.
Ta wzruszyła ramionami i cicho podeszła do drzwi. Otworzyła je delikatnie i z hukiem zamknęła.
Na jej pysku malowało się przerażenie.
- Mantikora - wyszeptała i zaczęła przyodziewać się w broń i płaszcz.
- Tutaj ? To niemożliwie ... - owczarek delikatnie wstał.
Jednak mój żywioł czasami się przydaję. Byłem wstanie wykonać szybsze ruchy, bardziej szczypało niż bolało. Jednak jestem pewien że z samego ranka okropny ból wróci z podwójną siłą ... - pomyślał i ruszył wolnym truchtem za suczką.

Agnes ? c:

| 520 słów → 25೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz