2.04.2018

Horus | Atak Lagomorfów cz. I

Karmelowy owczarek dzielnie maszerował przez gęsty las rozkoszując się spokojem. Jego łapy ciągle tonęły w wiosennych roztopach, jednak nie zrażał się tym i uparcie wędrował swoim skrótem. Wracał ze strażnicy z codziennego patrolu, miał chwilę aby odetchnąć i nacieszyć się wiosną która panowała wkoło. Cały czas rozglądał się podziwiając wiosnę i jej cuda. Słyszał wiele zwierząt i omal nie zachwycił się w stojącym przed nim stworzeniem. Szara, niepozorna króliczyna stanęła przed Horusem strzygąc swe długie uszyska. Pies zerknął na zwierzę i mimo głodu który w nim narastał odrzucił myśl o rzuceniu się na królika. Nie miał zamiaru zabijać tego pięknego zwierzęcia. Ominął królika i ruszył swoim kochanym, wolnym krokiem. Stanął jak wryty gdy zobaczył że następne, tym razem białe zwierzątko wlepia w niego swoje czerwone ślepia. Zdziwiony ruszył truchtem. Czuł się obserwowany. Pies zaśmiał się w duchu i zerknął na zwierzątka. Czekaj, Horus, zwolnij ... od kiedy króliki mają szereg białych zębów ? Pies kiedy zauważył ten fakt już był otoczony przez żądne krwi i szczerzące się do niego kulki futra. Pies gwałtownie się zjeżył i przybrał agresywną postawę.
- Odsuńcie się albo ... - nie zdążył dokończyć groźby gdyż królik wgryzł się w jego grzbiet. Horus poczuł piekący ból i czuł jak zwierzę wyrywa mu futro aby dostać się do skóry i mocniej się w nią wgryźć. Od razu zareagowały inne króliki zbliżając się w stronę owczarka. Pies zaczął się rzucać i ocierać o drzewo, jednakże dopiero gdy ściągnął królika zębami ten odpuścił i zaczął biegać wokół psa. Niczym grom z jasnego nieba z pobliskich gąszczy wyskoczyły dwa psy. Kilkoma celnymi strzałami pozbawiły życia większość krwiożerczych potworów. Gdy uporały się z zadaniem przeciągle gwizdnęły i zza drzew wyłonił się mały powóz. Czarny koń podszedł do psa i cicho parsknął.
- Ej, żyjesz ? - zawołał czekoladowy brytan ładując na wóz martwe zwierzęta - Może pomożesz ?
Horus szybko się ocknął i telekinezą zaczął pomagać dwóm psom. Szybko uporali się z około dwudziestoma martwymi truchłami.
- Tak w ogóle, jesteśmy drużyną przeciwko lagomorfom - zawołał biały pies siedzący na tyle przyczepy - Zabijemy te miłe zwierzątka. Pacos jestem, ten drugi to Trot.
- Horus - cicho odparł. Średnio znał te psy, ale wydawały się miłe - Wielkie dzięki za pomoc. Pożarłby by mnie tam.
Psy uśmiechnęły się i tajemniczo na siebie zerknęły.
- Nie brzydzi cię to ? - zawołał Pacos, szczerząc się i biorąc wybebeszonego królika.
Horus pokiwał głową i podniósł jedną brew.
- Nic a nic ... - zaśmiał się Trot i dodał poważniejszym tonem - Na ten widok większość miastowych psów się wzdryga lub odwraca wzrok. Co ty na to aby zasilić nasze szeregi ?
- Nie wyrabiamy, te ataki za często się powtarzają - dodał czekoladowy pies - Jest tylko taki jeden oddział na dosyć spory teren.
Pies zastanowił się chwilę. Ciekawa fucha ... Przynajmniej nudzić się nie będzie. Potwierdził i już siedział na wozie obok dwóch psów. Koń, jak już się wcześniej dowiedział, był dawnym koniem wyścigowym i jeszcze ma to ,,coś". Ta historia przepełniona gestykulacją obu psów nie za bardzo go zainteresowała, aczkolwiek widział starego konia w innym świetle. Wystawił łeb do góry i głęboko wciągnął powietrze. Czas zapolować na królika.


Oskar... dołączasz do naszej brygady ? ;D Podobno w planach miałeś :>


| 523 słów → 25೧ | Zadanie → 50೧ i 1K |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz