30.03.2018

Horus | Wróg wśród nas cz. II

To opowiadanie jest taką jakby kontynuacją misji od Agnes :)

W myślach przeklinał samego siebie. Jak mógł być tak głupi ? A jeśli się przesłyszał ? Te myśli przechodziły ciągle przez głowę psa, nie dając mu chwili odpoczynku. Podniósł głowę do góry i zerknął na wóz znikający za zakrętem. Musiał trzymać odległość, inaczej łatwo by się zdradził. Może nie był mistrzem szpiegostwa, aczkolwiek podstawy ogarniał. Zauważył jak krzak niezmiernie się poruszył. Co to mogło być ? Skoczył za potężny pień drzewa i skulił się w jego cieniu. Oby nikt go nie zauważył ... Dwa psy wyszły z lasu rozglądając się. Ubrane były w skórzane napierśniki, dzierżyły dwa miecze po swoich bokach. Tak, czujki. Jak mógł zapomnieć ? Westchnął i przybrał postawę łowiecką. Raz psu śmierć, najwyżej skończy jako debil rzucający się na uzbrojone psy. Ku chwale Jutrzenki ! Rzucił się na jednego psa i chwycił go za kark, mocno szarpiąc. Element zaskoczenia zadziałał. Zanim zdążył wyciągnąć miecz, pies już trzymał go za gardło. Jednym kłapnięciem zmiażdżył mu tchawicę. Odrzucił jego drgające truchło na bok i skierował się w stronę drugiego osobnika. Drugi owczarek widząc martwego towarzysza próbował się wycofać, jednak Horus stanął przed nim i zagrodził drogę.
- Widzisz, przyjacielu - warknął, otrzepując pysk z krwi łapami - Stoisz przed psem, złym psem. Psem, który bez żadnych skrupułów zagryzł twojego przyjaciela. Co ty na to, że teraz uciekniesz i już nie wrócisz ?
Żelastwo drgało, gdy szary pies utrzymywał go telekinezą. Nastąpiła chwila ciszy. Zaraz potem rozległ się brzdęk metalu i pies ruszył biegiem nie odwracając się za siebie. Prychnął i machnął ogonem. Tchórz. Smętnie spojrzał na martwego psa, leżącego pod drzewem. Oczy miał otwarte jakby jeszcze przed chwilą żył. W sumie żył. Znów zabijał ? Czemu ? Bo tak było łatwiej ? Musisz przestać, często pouczał siebie, jednak podczas walki instynktem rzucał się w stronę szyi. Lata ulicy nauczyły go, że albo oni zabiją ciebie, albo ty ich. Prosta, a jakże prawdziwa zasada. Będzie miał spokój na kilka godzin, dopóki nie odkryją że ich czujki przepadły.Wolnym krokiem ruszył w stronę obozu. Czuł pieczone mięso i woń przypraw, która napływała do niego z północy. Ostatnie promienie słońca zachodziły na niebie, ściemniając horyzont.

Gdy pierwsze gwiazdy zabłysnęły na niebie, zerknąłem na obóz. W głowie miałem prosty plan, jednakże miałem problem z pewnym psem chodzącym w kółko. Był to czarny, masywny brytan. Ciągle na kogoś krzyczał, rzucał obelgi na każdego i wszystko i chodził w kółko. Horus zmarszczył brwi. Jak się go pozbyć ? Znów ma sięgnąć po zasady z ulicy ? Dobrym szpiegiem nie był, ale wojownikiem znakomitym. Mimo że pies był trochę większy, jednak bez problemowo dał by sobie z nim radę. Był wolny i niezdarny, trochę starszy od owczarka. Poczeka sekundę. Nie będzie atakował pochopnie, przewaga liczebna była mocno widoczna. Około dwudziestu psów, a on bez broni siedzący w krzakach. 

Czarny pies zastygł w bezruchu i rozejrzał się wokoło. Oddalił się kilka metrów za obóz, aby zaspokoić swoje potrzeby. Znalazł odpowiednie drzewo i odetchnął z ulgą. Cały dzisiejszy dzień był masakrą. Jakiś pies stwierdził że jakiś strażnik wypytał się go o głupie rzeczy. W dodatku jakaś suka zatrudniona jako pseudo-szpieg natrafiła na nich. Na szczęście była w lochu. Podczas przemyśleń nie zauważył dwóch brązowych oczu, które wpatrują się w niego od kilku minut. Dostrzegł je w momencie gdy ogromna, kremowo-biała kupa futra była w powietrzu z pazurami wcelowanymi w niego. Szybko się odsunął, jednak atakujący owczarek przewidział to. Gładko wylądował obok i odbił się z energią skoku. Brytan przybrał postawę obronną, jednakże oba psy potoczyły się i uderzyły o drzewo.
- Czemu to robisz ..? - wydusił z siebie kiedy border przycisnął go do ziemi.
Pies chwilę się zamyślił nie puszczając owczarka.
- Sfora Iskry, tak ? - wysyczał przez zęby - Widziałem plan zamachu na przywódczynię Morrigan. Natknąłem się na ten papier chwilę temu, gdy ruszyłem za tobą w las. Tam gdzie król chodzi bez obstawy, tak ? 
Owczarek zaśmiał się z tego, jednak czarny pies mocno się przeraził. Jeśli te plany wyjdą na jaw, cały plan spali na panewce .... Przywódca wyrwie mu całe futro.
- Co teraz ? - wyksztusił z siebie - Chyba mnie nie zabijesz, prawda ?
- Czemu nie ?
Usłyszał głośne stęknięcie i poczuł piekący ból na szyi. Starał się zareagować, jednak nieznajomy wojownik kąsał go gdzie popadnie. Zasłaniał się łapami, jednak przeciwnik był bezlitosny. Poczuł jak zapada się w ciemną głębie, i z niej nie wraca.
- Kolejny ... - border zauważył i smętnie ruszył w stronę obozu. Powinien się dostać do jego namiotu bez zbędnych problemów.

Namiot z całą pewnością nie był od dawna sprzątany. Czuć było woń wina i gorzałki. Horus zmarszczył nos. Lubił sobie czasami popić, ale bez przesady. Otworzył swoją sakwę i zaczął ładować wszystko co popadło. Karki, plany, mapy listy a nawet koperty. Zagarniał wszystko z biurka, z szafek a nawet jakieś stemplowane depesze spod cuchnącego łóżka. Tak, ten pies nie miał pojęcia o kryjówkach. Gdy torba była zapełniona, energicznie ruszył w stronę wyjścia. Musiał odczekać chwilę aż wszyscy wyjdą, jednak usłyszał jakiś krzyk. I nie należał on do psa, raczej do suczki. Odwrócił się w tym kierunku i zauważył kamienną budowlę z dwóma psami stojącymi przed jej wejściem. Coś, a raczej ktoś jęczało, w dwa psy rzucały w kogoś, lub to coś wyzwiska. Westchnąłem. Może to jakaś księżniczka w opałach ? Zerknąłem na dwa psy, które nie wyglądały zbyt mężnie. Jeden przysypiał, gdy drugi opierał się o włócznie i zerkał na tego drugiego. Eh. Nie mogł ich zabić. Ściągnąłby na siebie całą uwagę tego zbiorowiska. I tak cud, że jeszcze go nikt nie zauważył, ani nie wyczuł jego zapachu. Ruszył pewnym krokiem i mężnie prostując pierś podszedł do psa. Ten się przestraszył, jednak zaraz spojrzał na niego podejrzliwie.
- Coś ty za jeden ? - rzucił.
- Nowy wojowik.
- Naprawdę ? A ja myślę że szpieg.
Horus westchnął.
- Chcesz się przekonać ? Wątpie aby szpieg z tej sfory słabości umiał walczyć tak dobrze jak pies wychowany i trenowany w górach ojczyzny Iskry.
- Czego chcesz ? - wydusił z siebie. Nabrał do tego drugiego szacunku, gdy tylko pokazał swoją siłę.
- Więźnia - warknął wysokim tonem - Mam się go pozbyć.
Kundel go przepuścił, a owczarek walił się w łeb, co by się stało, gdyby się nie udało.
Przeszedł obok pustych cel i natrafił na swój cel.
- Kim jesteś, jak przyszedłeś się mnie pozbyć, to będziesz musiał walczyć - głos z środka należał do suczki. Siedziała najeżona w kącie.
- Ej, jesteś poborowym szpiegiem ? - szepnąłem wystawiając pysk przez kraty. Miałem nadzieję że suczka powie tak, i razem stąd uciekną.
Zaraz pożałował. Suka z prędkością światła rzuciła się na bordera i poharatała mi pysk. Wróciła na bezpieczną pozycję i wpatrywała się w niego świecącymi w ciemności oczami.
- Chcesz mnie zabić, tak ? - warknęła z wściekłością. Co musiała przejść, aby tak nie ufać innym ? Pies tego nie wiedział, ale wziął klucze i otworzył kraty. Raz psu śmierć ! Wszedł do klatki i usiadł na środku. Nie miał zamiaru walczyć z suczką, nie miał powodu do walki. Nie licząc podrapanego pyska. Była odziana w szary płaszcz, identyczne dawali nowym szpiegom.
- Wiem że jesteś szpiegiem, tak jak ja - rzuciłem ostro - I czy tego chcesz, czy nie, musimy stąd uciec. Tak w ogóle co z twoją łapą ? Nie wygląda dobrze.
Łapa wyglądała okropnie. Była rozcięta i sączyła się z niej ropa.
- Nadal czekam na odpowiedź - warknąłem - Jeśli chcesz, to sobie pójdę. Mam listy i depesze które chciałem zdobyć. Teraz wymknę się z obozu i zapomnę o całej sprawie myśląc jak mnie uhonorują w Lapsae. 
Ciemne oczy suczki nadal się we mnie wpatrywały.

Wow, rozpisałam się xd Zrobiłam z biednego Horusa mordercę, czemu ;-; Miał być miły.

| 1258 słów → 60೧ + 10೧ | Zadanie → 50೧ i 1K | Walka → 10 PU |

1 komentarz: