- Witaj Viola - ciepło powiedziałem i pomogłem suczce zdjąć płaszcz - Jak zielnik ?
- Cześć Verrano - wydawała się jakośnieco spokojniejsza niż wczoraj - Dokończyłam kilka stron, mógłbyś sprawdzić ?
Wziąłem zeszyt w twardej oprawie do łap i usiadłem na kanapie. Zaczytałem się i prawie nie zauważyłem stojącej przede mnę suczki.
- Na stole jest herbata - szybko rzuciłem starając się nie zgubić w misternie pisanej linijce tekstu - Usiądź sobie, nie stój tak.
Suczka wzięła gliniany kubek w łapki i zanurzyła pyszczek w kubku. Nie potrafiłem stwierdzić, czy jej smakowała, jednak wypiła całą zawartość.
- Wszystko jest dobrze - powiedziałem z zaskoczeniem - Nic nie pominęłaś, brawo ! Może pójdziemy do puszczy ? Pokaże ci te zioła.
Widać było po suczce, że się wyraźnie cieszy.
Szliśmy może pół godziny zanim dotarliśmy przed puszczę. Uczyłem Violę wąchania. Tak, wąchania. Może to dziwnie brzmi, ale trzeba mieć nosa aby coś wyczuć. I ona go miała. Spojrzałem się na suczkę, która starała się z całych sił aby mnie zadowolić.
- Nie wysilaj się tak - cicho powiedziałem - Poćwiczymy to jeszcze jutro.
Wiatr mocniej zawiał i oboke ruszyliśmy w stronę puszczy.
Vio ? Przepraszam że tak późno
|378 słów → 15೧|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz