29.03.2018

Od Cenizy

To był kolejny dzień spędzony w Eos. Kraina ta była podobna do tej w której się wychowałam. Lecz na moje szczęście nie było tam ludzi. Po oprowadzeniu przez przewodnika zaczynam powoli układać sobie mapy tego miejsca w głowie. Tereny były rozległe, więc czekało mnie dużo przechadzek, żeby rozeznać się jeszcze lepiej w rozkładzie lasów oraz ewentualnych kryjówek.
Po odejściu Przewodnika pochodziłam jeszcze po porośniętym drzewami terenie.
Późnym popołudniem wzięłam się za przemeblowanie swojej chatki. Mieściła się ona na brzegu lasu, zbudowana z desek i gliny. Staromodna budowla; solidna i przytulna. Nie była za duża, lecz w sam raz dla mnie. W pierwszy dzień urządziłam sypialnię, oraz powiesiłam półki. Największe z pomieszczeń zagospodarowałam jako kuchnie. Lubie gotować, więc takie pomieszczenie na pewno mi się  przyda. Na środku pomieszczenia znalazł swoje miejsce stół na około 5 osób. Czy tak czy siak więcej gości nie spodziewam się sprowadzać do mojej samotni. Popchnęłam ostatnią z szafek pod ścianę i z satysfakcją przyglądałam się wykonanej pracy. Westchnęłam i podeszłam do maleńkiego schowka na miotły itp. Rozglądałam się w poszukiwaniu ściereczki. Gdy już namierzyłam obiekt, zabrałam się za przecieranie powieszonych wczoraj półek. Cały mini remont i sprzątanie zajęło mi całe dwa dni czyli o wiele krócej niż się spodziewałam. Przed chatką chciałam jeszcze zrobić mały ogródek. Świeże warzywa zawsze są lepsze do domowych przysmaków niż kupne. Oczywiście znalazły by się tam jeszcze kwiaty. Zawsze chciałam uprawiać własne grządki, a tu moje marzenie może się spełnić. Dzisiejsze popołudnie chciałam jeszcze trochę pozwiedzać. Nie namyślając się zbyt długo pochowałam narzędzia i wyszłam na zewnątrz. Wiosenny wietrzyk poruszał koronami drzew, sprawiając, że wyglądały jakby tańczyły nieznany nam taniec gdzieś tam nad naszymi głowami.
Ostrożnie stawiałam kroki na porośniętym mchem podłożu. Nie chciałam spłoszyć żadnego żyjątka mieszkającego w lesie. Podczas swojej wędrówki starałam się jak najlepiej zapamiętać okolice. W plątaninach krzewów i drzew dostrzec można było pierwsze kwiaty unoszące swe płatki ku padającym na nie promieniom słońca. Czasem moją drogę przecinały małe strumyczki lub przebiegały zwierzęta. Przystanęłam pod rozłożystym dębem by posłuchać śpiewu ptaków, który słyszałam już z oddali. Uśmiechnęłam się sama do siebie słuchając tego rodzaju "sztuki". Bez większego hałasu ruszyłam w głąb labiryntu stworzonego z mniejszych i większych drzew. Obejrzałam się jeszcze raz w stronę rosłego drzewa. Ptaki dalej dawały koncert na jego koronie. Ziewnęłam i znów patrzyłam przed siebie. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się jaszczurce siedzącej na kamieniu. Niestety nie dane mi było dłużej patrzeć na jej jestestwo, ponieważ mała myszka spłoszyła ją.
 Na niewielkiej polance zrobiłam sobie postój. Położyłam się na miękkiej trawie pod jedną z brzóz i westchnęłam cicho. Wsłuchiwałam się w szum wiatru, rozmowy leśnych zwierząt. Czasami do moich uszu docierały echem odgłosy kopyt należących pewnie do jednorożców, spolszonuch przez jakieś zwierzę. Chciałam sobie chwilę drzemnąć, bowiem byłam dość zmęczona po wędrówce i remoncie, lecz w pobliskich krzakach coś się poruszyło. Ostrożnie wstałam z miejsca w którym przed chwilą leżałam i bezszelestnie podeszłam do wcześniej wspomnianego miejsca. Miałam nadzieję, że to nie będzie pies. Spotkanie z innymi chciałam zostawić sobie na później. No ewentualnie na nigdy. Nie chcąc płoszyć znajdującej się tam istoty, obeszłam to miejsce naokoło. Z większej odległości przyglądałam się nieznajomemu psu chodzącemu po jak się okazało kolejnej polanie. Więc niestety musiałam przyspieszyć moje "zapoznanie" się że swoimi współbratyńcami. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi. Położyłam się w zaroślach zastanawiając się czy już zwęszył bądź zwęszyła moją obecność.


(Jakaś miła osóbka °-°? [Morri chciała, więc '-'] Miało być ambitne opo a wyszło jak zwykle ;-;)
| 557 słów → 25೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz