— Pokrzywa — odparłam wskazując na roślinę. — Po dobrym wyparzeniu można zrobić z niej zupę, bardzo zdrowa i smaczna — dorzuciłam z uśmiechem.
— Doskonale, Vio. Szybko się uczysz — pochwalił mnie samiec.
Machnęłam wesoło ogonem. Miałam zamiar zająć się zielnikiem, jak tylko wrócę do naszej wioski, ale Verrano po drodze opowiedział mi o tym, że warto odwiedzić miasto, a szczególnie teraz, gdy trwają przygotowania do nadejścia wiosny. Oczywiście miałam zamiar posłuchać jego rady, ale póki co jednak miałam inne zadanie: skupić się na trujących ziołach, o których opowiadał i od razu pokazywał mi Verrano. Fascynowało mnie to, jak różne mają właściwości. Jedne powodowały silne poparzenia przy dotyku gołą łapą, inne dopiero po zjedzeniu, a kolejne przy kontakcie z oczami albo nosem. Dzięki temu udało mi się zrozumieć sens nauki wąchania...
— Na poparzenia pomóc aloesem, to pamiętam, ale czy znajdzie się antidotum, kiedy ktoś skosztuje niebezpiecznej rośliny? — Spytałam.
— Najczęściej spośród magicznych, ale do tego przejdziemy niebawem.
Czas mijał nadnaturalnie szybko, ale nie było to nic dziwnego. W miłym towarzystwie zawsze mijał dużo szybciej. Bardzo polubiłam Verrano. Był uprzejmy i świetnie nam się rozmawiało. Może dlatego nauka szła mi tak gładko? Samiec opowiadał o roślinach w sposób wyjątkowo interesujący i pewnie potrafiłby zaciekawić osobę, którą zupełnie takowy temat nie pociąga. Nigdy nie unosił głosu, nawet, jak pomyliłam specyfikę roślin (z których oczywiście regularnie mnie przepytywał, żebym sobie lepiej utrwaliła), albo nie zauważyłam jakiejś, chociaż akurat jej szukaliśmy. Nie był zły, kiedy odpłynęłam myślami, a przyznam szczerze, że czasem ciężko było mi utrzymać uwagę bez rozproszenia się. Na szczęście póki co moje moce nie zrobiły mu większej krzywdy, ale mimo to cały czas bałam się, że nieumyślnie spowoduję jego cierpienie. Ta myśl powracała najczęściej i nie pozwalała mi na normalne funkcjonowanie, rozpraszała w najgorszy sposób.
— Viola? — Jego głos po raz kolejny przywrócił mnie na ziemię. — Może potrzebujesz przerwy?
— Przepraszam — mruknęłam, a mój pyszczek oblał się rumieńcem.
— Nie masz za co — zaśmiał się pogodnie. — Spotkajmy się wieczorem w Helecho. Przepytam cię wtedy z roślin i powtórzymy cały materiał. — Odparł.
— Dziękuję! — Delikatnie przytuliłam Verrano.
Byłam mu wdzięczna za to zrozumienie i chociaż nie myślałam o przerwie, może samiec miał rację i dobrze mi ona zrobi? Postanowiłam, że udam się do miasta, a później wrócę do Verrano i będę kończyć zielnik, a dalej? Dalej prawdopodobnie postaram się o posadę zielarza, żeby nie być dłużej bezrobotną, a następnie będę uczyć się medycyny, aby móc pomagać, a nie tylko zawadzać i zadawać ból.
Verrano?
— Na poparzenia pomóc aloesem, to pamiętam, ale czy znajdzie się antidotum, kiedy ktoś skosztuje niebezpiecznej rośliny? — Spytałam.
— Najczęściej spośród magicznych, ale do tego przejdziemy niebawem.
~***~
Czas mijał nadnaturalnie szybko, ale nie było to nic dziwnego. W miłym towarzystwie zawsze mijał dużo szybciej. Bardzo polubiłam Verrano. Był uprzejmy i świetnie nam się rozmawiało. Może dlatego nauka szła mi tak gładko? Samiec opowiadał o roślinach w sposób wyjątkowo interesujący i pewnie potrafiłby zaciekawić osobę, którą zupełnie takowy temat nie pociąga. Nigdy nie unosił głosu, nawet, jak pomyliłam specyfikę roślin (z których oczywiście regularnie mnie przepytywał, żebym sobie lepiej utrwaliła), albo nie zauważyłam jakiejś, chociaż akurat jej szukaliśmy. Nie był zły, kiedy odpłynęłam myślami, a przyznam szczerze, że czasem ciężko było mi utrzymać uwagę bez rozproszenia się. Na szczęście póki co moje moce nie zrobiły mu większej krzywdy, ale mimo to cały czas bałam się, że nieumyślnie spowoduję jego cierpienie. Ta myśl powracała najczęściej i nie pozwalała mi na normalne funkcjonowanie, rozpraszała w najgorszy sposób.
— Viola? — Jego głos po raz kolejny przywrócił mnie na ziemię. — Może potrzebujesz przerwy?
— Przepraszam — mruknęłam, a mój pyszczek oblał się rumieńcem.
— Nie masz za co — zaśmiał się pogodnie. — Spotkajmy się wieczorem w Helecho. Przepytam cię wtedy z roślin i powtórzymy cały materiał. — Odparł.
— Dziękuję! — Delikatnie przytuliłam Verrano.
Byłam mu wdzięczna za to zrozumienie i chociaż nie myślałam o przerwie, może samiec miał rację i dobrze mi ona zrobi? Postanowiłam, że udam się do miasta, a później wrócę do Verrano i będę kończyć zielnik, a dalej? Dalej prawdopodobnie postaram się o posadę zielarza, żeby nie być dłużej bezrobotną, a następnie będę uczyć się medycyny, aby móc pomagać, a nie tylko zawadzać i zadawać ból.
Verrano?
Przepraszam, że tak krótko. Taka przerwa po to, aby mogli napisać event i nie zaginać czasoprzestrzeni, do wieczora wróci, żeby kontynuować.
PS jeszcze tylko Twoja odpowiedź + Zielnik i Vio będzie zielarką <3
|504 słowa → 25೧|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz