15.03.2018

Od Oscara cd. Od Agnes

Podły uśmieszek wpełzł mi na pysk, gdy ujrzałem minę Agnes, widocznie wyrażającą niezadowolenie. Jej oddech przyspieszył, w sumie podobnie jak mój. Oboje pokryci byliśmy warstwą błota pochodzącą z roztopów. Bądź, co bądź wiosna zbliżała się wielkimi krokami i dało się ją już wyczuć w powietrzu. Tak. Ekhem.
Mało brakowało abym wybuchnął śmiechem. Zwyczajnym, serdecznym śmiechem, w którym nie było ani grama sztuczności, czy przekrętu. Nie miałem pojęcia jak zareaguje na niego suczka. Dostrzegałem jednak jak kąciki jej ust uniosły się lekko, co nadawało jej obliczu nieco łagodności.
-Lepiej się czujesz? Chciałaś dokończyć to, czego nie zrobił drogowskaz? - podniosłem brew, nie pozbywając się uśmieszku.
-Może miał to być pokaz tych zgrabnych ruchów?
-Ach, z pewnością. Upadałaś w kałuże z niezwykłą gracją, godną księżniczki.
-Tobie również nie brakuje dostojności, gdy taplasz się w błocie jak wesołe prosię.
-Dziękuję, madame. Wybacz, lecz wyruszę teraz w kierunku mego pałacu, aby zażyć kąpieli.
-Ależ z piachem na pysku ci do twarzy. - uśmiechnęła się zgryźliwie.
-Taka specjalistka w dziedzinie mody ma z pewnością rację, jednak wolę słuchać własnego gustu.
-Jak uważasz milordzie.
Odwróciła się gwałtownie. Jej długa sierść poruszyła się szybko, by następnie oblać sylwetkę suczki delikatnymi falami, gdy ta truchtem zmierzała w kierunku schodów. Stwierdziłem, że nie będę stać jak kołek na środku jej podwórka i odpuszczę na dzisiaj. Odpuszczę co, tak właściwie? Sam nie wiedziałem. Z całą pewnością, był to jednak ciekawy początek sąsiedzkiej znajomości. Będę ją jeszcze nie raz widywał w oknie mojego domu. Jeszcze nie raz poczuję zapachy ulatujące z wnętrza jej chaty. Zamienię z nią jeszcze wiele zdań. Ale teraz musiałem się umyć.
Ruszyłem kłusem, charakterystycznym dla mej rasy, w kierunku własnej "posiadłości". Chwyciłem w zęby uchwyt wiadra i skierowałem się na brzeg Matre. Zimna woda niosła ze swoim prądem fragmenty lodu. Jej powierzchnia nie była bynajmniej wypełniona krą. Zanurzyłem drewniane naczynie w krystalicznej wodzie. Znów chwyciłem rączkę w zęby, lecz po chwili zdecydowałem się na mały trening telekinezy. Jeżeli mam dobrze władać bronią, to noszenie wody w wiadrze nie powinno sprawiać mi problemu. Skupiłem się na rzeczonym przedmiocie. Zadrgał delikatnie, co uwidoczniła powierzchnia cieczy, a następnie uniósł się na około 10 centymetrów. Nie było to zadowalające, jednak masywne wiadro wypełnione prawie po brzegi swoje ważyło. Nie do końca miałem pojęcie, czy waga ma wpływ na skuteczność telekinezy, lecz z całą pewnością nie zamierzałem się poddawać. Wywindowałem je wyżej, na wysokość ramion i utrzymywałem nieco przed sobą, po prawej. Ta dziedzina magii szła mi o wiele lepiej niż na początku mego pobytu w Eos, lecz zawsze miałem chwile zawahania, gdy jej używałem. Jak zwykle, po kilkunastu sekundach, rozluźniłem się nieco i już spokojnie ruszyłem w kierunku swojego domu. Błoto, które przywarło do mojej sierści, obijało się o moje ciało. Chciałem jak najszybciej pozbyć się tego uczucia, lecz nie miałem bynajmniej zamiaru wskakiwać do zimnej wody.
Szedłem drogą wysypaną żwirem. Wyraźnie widniały na niej kałuże, lecz ja nie omijałem żadnej z nich. W końcu i tak byłem już brudny. Czułem za sobą czyjąś obecność, więc odwróciłem się bez zastanowienia. Pech chciał, że wszedłem wtedy do większego zagłębienia i potknąłem się o jego krawędź. Wiadro poszybowało w powietrze, lecz po chwili zatrzymało się tuż nad drogą. Woda, która się w nim znajdowała, zatrzymała się kilka centymetrów wyżej, niż pojemnik, w którym uprzednio się znajdowała. Podniosłem się i otrzepałem, podczas gdy mój ładunek wylądował na powierzchni. Rozglądnąłem się i zobaczyłem złośliwy uśmieszek Agnes oraz pytający wzrok Lady. Świat jest piękny, a ja czułem się nieswojo. Właśnie pomogły mi dwie suczki. Czy to plama na honorze? Przynajmniej nie miałem wiadra na głowie i sierści oblanej lodowatą wodą.
-Witam, drogie panie. - uśmiechnąłem się nieśmiało.

Agnes? Lady? Nie wiem która chce pisać :v
|601 słów → 30೧|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz