24.03.2018

Od Agnes | Nabór do szpiegów |

Szła żwawym krokiem wzdłuż budynków i targów Lapsae. Wszędzie wisiały błyszczące ozdoby, a dopiero kwitnące kwiatku już były wystawione w wszelakich kwiaciarniach. Powywieszane były transparenty, a na nim znajdowały się treści zachęcające do kupna roślin właśnie z tamtego miejsca. Napisane to było zgranym drukiem z różnymi ozdobnikami. I mało tego, tusz pofarbowany był na różne kolory!
Agnes osobiście nigdy nie faworyzowała żadnej pory roku, ale jak na nią nieco przytłaczająca była ta ilość kolorów. Sprzedawcy byli ciszej niż zawsze i nie krzyczeli do każdego wymijającego ich psa zachęcająco, gdyż każdy zajmował się ozdobami. Łaciata w końcu podeszła do stoiska ze sztyletami i zaczęła się im przyglądać. Było ich mnóstwo do wyboru - niektóre nawet w drewnianych rączkach wyryte miały kwiatki lub inne ozdobniki, które od razu kojarzyły się z wiosną. Agnes stwierdziła jednak, że to nie był jej styl, dlatego szukała dalej. Aż w końcu znalazła idealną broń dla siebie. Podniosła ją telepatią i nieco nieudolnie zaczęła nią wymachiwać w powietrzu. Dobra - stwierdziła w myślach.
- Ile to kosztuje? - Spytała sprzedawcę, który przy daszku rozkładał ozdobny sznurek, w który wplecione były wrzosy. Ich słodki zapach nieco drażnił ją w nos, ale nie zwracała na to uwagi i czekała w spokoju na odpowiedź pitbulla. Przez szyję przewieszony miał koszyk z ozdobami i kwiatami, a na jego pyszczku gościł uśmiech. Rzadko kiedy spotykało się tak groźnie wyglądającego psa, który ozdabiał jak malutka, ludzka dziewczynka. Był jakby w transie. Całkowicie oddał się temu, aby to jego stoisko było jak najlepiej ozdobione. - Ej! Ile to kosztuje?!
Pies szybko odwrócił się w jej stronę i zamrugał kilkokrotnie. Spojrzał raz na nią, a raz na sztylet, który trzymała przed sobą, aż w końcu odpowiedział:
- Oh, Cruento. Mój najlepszy sztylet, sprzedaję po 250 soli.
- Masz - Rzuciła szybko Agnes i odłożyła na rozkładany stolik zapłatę. Sprzedawca zabrał ją szybko i wrócił do poprzedniej czynności. Błękitnooka już miała zamiar odwrócić się na pięcie i najzwyczajniej w świecie odejść, kiedy kątem oka zauważyła postać w kapturze, która zabierała możliwie jak najwięcej sztyletów i pakowała je do torby. Borderka skoczyła w jej stronę i zaczęła za nią biec, kiedy ta uciekała w mniejszą uliczkę. Nieznajomy biegł strasznie szybko, co było jednocześnie jego największą zaletą, jak i wadą, gdyż z rozpędu nie zdążył wyminąć pudeł, które stały zaraz za zakrętem. Wpadł na nie i miał zamiar uciekać dalej, ale biały owczarek stanął przed nim i zablokował przejście. Wydawał się być po jej stronie, dlatego Agnes bez dłuższego zastanowienia skoczyła na postać w kapturze i przydusiła ją do ziemi. Zakapturzony pies okazał się suczką i to nie byle jaką. Jej sylwetka upodobniała ją do border collie. Ale to nie tylko przykuło uwagę Agnes. Jej wzrok zatrzymał się dłużej na znaku Sfory Iskry, który wyszyty na drugiej stronie kaptura.
- Hej, hej, hej. Chłopaki i dziewczyny, co wy macie takie złe miny, nooo? - Powiedziała z uśmiechem i skierowała po chwili wzrok na szarą. - Ja tu tylko trochę sztyletów potrzebuję. Jak mnie puścicie to może nie powiem ojcu, pff.
- Młoda, ty już się nie wygłupiaj. Wiesz dobrze, że nie mam czasu na te zabawy. - Parsknął biały owczarek, a jego mniejszy pomocnik, którego Agnes widziała kątem oka przytaknął mu. Był Jack Russel Terierem, ale mimo to wyglądał strasznie. Jego ciało zdobiły blizny większe lub mniejsze, ale kiedy zbliżał się do młodszej od zgromadzonych suczki nie widać było, aby odczuwał ból. Parsknął po chwili głębokiej ciszy:
- Zaraz zaprowadzimy cię do Aarona. Ciekawe co z tobą zrobi, a teraz puść ją, no...
- Agnes.
- Puść ją, my się już nią zajmiemy. Chociaż... nie chciałabyś może pójść z nami do zamku? Właśnie mamy nabór na ochotniczych szpiegów kontrwywiadu. Nadajesz się.

Siedziała w pokoju patrząc w dal. Cały dzień miała wykłady na tego jak dobrze rozpoznawać psy, które nie należą do Sfory Jutrzenki i była strasznie zmęczona. Z drugiej jednak strony było ciekawie mimo tego, że była to jedynie teoria. Była pewna, że praktyka będzie o wiele ciekawsza. Wypatrywanie wrogów i wyprowadzanie ich z dala od miejsca z ważnymi danymi. Suczka, która ich tego uczyła była mieszańcem bernardyna. Miała przywódcze usposobienie i wszystkich trzymała na krótkiej smyczy tak, że większość bała się zadawać pytania. Kiedy w końcu jednak ktoś to zrobił to odpowiadała krótko i na temat. Okazała jednak trochę zrozumienia i przydzieliła wszystkim pokoje, które znajdowały się w budynku obok zamku. Podzieliła wszystkich na grupy, dlatego Agnes miała łóżka w tym samym pokoju co pies i suka, którzy bili rodzeństwem. Praktycznie wszystko robili tak samo. Była pewna, że następny dzień będzie cudowny. Szukanie wrogów, huh!
|758 słowa → 35೧ | Zadanie → 50೧ i 1K |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz