28.03.2018

Od Horus'a | Wróg wśród nas cz. I

Karmelowy owczarek nieznacznie się przeciągnął. Został jeszcze raz szturchnięty, po czym senny wstał i z wyrzutem spojrzał się na swego oprawcę. Za nim stał jeszcze inny strażnik, którego nie miał okazji poznać.
- Co wy odwalacie ? - powiedział głosem zmieszanym ze zmęczeniem i złością - Czemu mnie budzicie ?
Pies odchrząknął się, szary dog stojący tuż obok tłumił swój śmiech. Machnął ogonem i mina mu spoważniała.
- Ehm - wyciągnął pergamin - Bla, bla, bla. O, to mieliśmy ci przekazać. Za dziesięć minut twoja warta.
Dwa psy szybko wyszły zostawiając owczarka samego. Jako wojownik i tymczasowy szpieg, miał do dyspozycji małą izdebkę w zamku. Stało tam jedynie wygodne posłanie i mała szafka. I ewentualnie miejsce na broń. Właśnie ... broń. Jako iż niedawno doszedł do Eos i jest młodym wojownikiem,nie posiadał nawet miecza. Będzie musiał sobie zamówić. Słyszał o dobrym zbrojmistrzu w Litore ... Gdy będzie miał okazję i zaoszczędzi trochę Soli, wybierze się tam. Nałożył na siebie jedynie czarny płaszcz i wyszedł z pokoju. Od razu skierował się do strażnicy. Odległość pokonał biegiem, skacząc przez topniejący śnieg.

Cisza. Głucha cisza. Pies uważnie nasłuchiwał, jednak nic nie usłyszał. Nienawidził takich momentów. Nigdy nie wiadomo czy wróg rzuci się na ciebie i podetnie gardło, czy raczej strzeli z kuszy prosto w łeb. Był oddalony od strażnicy o około 50 metrów, więc jakby wołał to by go nawet nie usłyszeli. Uświadomił sobie że na horyzoncie widać mały powóz. Jako strażnik sprawdzający nie miał obowiązku go zatrzymać, jednak przypomniał sobie zdarzenie w bibliotece. Wyszedł mu na przeciw i spojrzał się na woźniczego. Ten jedynie podniósł brew i popędził konia.
- Ehkem - owczarek westchnął i dał znać że jednak tutaj jest - W imieniu Jutrzenki rozkazuję ci się zatrzymać.
Pies odsłonił kaptur i z wyższością spojrzał się na Horusa. Miał zimny, przenikliwy wzrok, który ogarnął owczarka. Ten jednak nie dał tego po sobie znać. Zerknął na konia. Potężny ogier, ewidentnie fiord. Widać to było po stojącej grzywie i kremowej barwie konia. Na pewno był wiele wart. Takie konie tylko na terenach Sfory Iskry się hoduję, ze względu na tamtejsze warunki.
- Ładny koń - stwierdził owczarek chcąc wyczuć reakcję psa - Tu się takich nie hoduję.
Husky delikatnie się uśmiechnął. Jak tak dalej pójdzie, może dowiem się czegoś ciekawego - stwierdził i rozwinął temat. Widać było, jak właściciel reagował na pochlebstwa.
- Ah, Strzała - powiedział spokojnym głosem - Jego ojciec wygrywał mistrzostwa w ciągnięciu sań ...
- A gdzie odbywały się mistrzostwa ? - zapytał, udając zaciekawionego.
- Ah, podnóża gór ... wysokie pagórki - rozgadał się - Konie rywalizują nie o szybkość, a efektywność. O wiele lepsze niż wasze wyścigi.
Owczarek zaśmiał się, oby udawane uczucie się nie wydało. Przełknął ślinę gdy pies wlepił w niego swój wzrok.
- Gdzie teraz zmierzasz ? - rzucił, jakby od niechcenia.
- Ah, na północ, do obozu... - nerwowo się uśmiechnął - Do miasta, stolicy. Śpieszę się, proszę pana, żegnam, miło się rozmawiało.
Potok słów spłynął na owczarka jak grom z jasnego nieba.
Obóz ? Pies z północy ? Czyżby sfora Iskry ? Nieznacznie zadrżał. Mogą być w sporym niebezpieczeństwie ... Nie zastanawiając się, ruszył biegiem po śladzie wozu.
| 526 słów → 25೧ | Zadanie → 50೧ i 1K |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz