1.03.2018

Od Verrano

Jodła. Mięta. Krwawnik. Znowu jodła. Nie ... teraz raczej jałowiec. Syknąłem. Zagapiłem się i wszedłem po sam łeb w gęste zbiorowisko pokrzyw. Westchnąłem i zacząłem zbierać do bawełnianych woreczków po kilka liści tej przepysznej i zdrowej rośliny. Mimo że moje opuszki łap bolały, zacisnąłem zęby i zebrałem jeszcze kilkanaście sporych liści. Woreczki powędrowały do sakwy. Podniosłem głowę do góry i przywołałem trochę wiatru. Delikatny podmuch naniósł nowe zapachy ... w tym zapach obcego psa. Suczki, konkretnie. Co taki pies może robić w lesie przodków ? Można tu znaleźć wiele ciekawych rzeczy, ale te duchy potrafią działać na nerwy. Osobiście wolę zwykłe lasy, ale ... eh, potrzebuję kilku roślin których nie znajdzie się w pospolitych borach. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę suczki. Mimo że jej nie widziałem, czułem ją dosyć dobrze. Miała wyrazisty, delikatny zapach. Powiedziałbym, że poziomkowy. O ile mój nos mnie nie zawodzi. Zanim dotarłem do suczki, musiałem przejść przez rzekę. Nie lubię zimnej wody. Otrząsłem się i truchtem ruszyłem do siedzącej pod drzewem suczki. Minęło kilka sekund zanim zdała sobie sprawę z mojej obecności. Wystraszona spojrzała się na mnie i szybko schowała za sobą jakiś zeszyt. Podszedłem trochę bliżej z chęcią poznania suczki. Ciekawiło mnie, co robi sama w lesie. I to lesie przodków. Psy nie przychodzą tutaj z byle jakich powodów.
- Witaj - powiedziałem i usiadłem na przeciw suczki - Jestem ...
Prawie straciłem równowagę. Dziwny ból przeszył mi całe plecy, aż po łapy. Trwało to może chwilę, jednak szybko minęło. Chciałem uciec, ale zatrzymała mnie mina psa. Suczka wydawała się być bardziej wystraszona niż ja. Może nad tym nie panuję ?
- Verrano jestem - miło się uśmiechnąłem i oddaliłem na krok - Nie mam zamiaru z tobą ...
- Nie, to moja wina - cicho powiedziała - Nie panuję nad tym.
Zdziwiony spojrzałem się na suczkę. Wydawała się być trochę smutna. I czemu jest tu sama ?
- Co robisz sama w lesie ? - zapytałem spoglądając na nią - Las przodków nie jest miejscem dla takiej panny.
Podniosła głowę i z wyrzutem się na mnie spojrzała. Oj, nie miałem zamiaru jej urazić.
- Lubię tu być - zza pleców wyciągnęła zeszyt - No i muszę gdzieś to pisać.
Zerknąłem na zeszyt i moje serce podskoczyło. Zeszyt był o wszelakich ziołach.
- Jesteś zielarką ? - zapytałem z nadzieją.
Spuściła głowę i trochę ze smutkiem szepnęła.
- Nie, ale chcę się uczyć - nieśmiałość była taka ... nieśmiała ?
- Czyli poszukujesz nauczyciela ? - moja nadzieja jeszcze nie umarła.
- No ... tak - zbliżyłem się trochę do suczki.
- Kiedy zaczęłabyś naukę ? - nastąpiła chwila ciszy jednak zaraz nastąpiła odpowiedź.
- Emm, nawet dzisiaj - głos był delikatny, jednak suczka stojąca przede mną była zupełnie innym psem niż była przed chwilą. Chyba zaczęła coś podejrzewać, bo w jej oczach zalśniły iskierki szczęścia.
- No to masz szczęście, oto przed tobą stoi zielarz, który z chęcią przyjmie ucznia - mój głos dudnił przez leśny podszyt i korony drzew.

Przez całą drogę słyszałem jedynie pytania odnośnie ziół i roślin. Szczerze ? Cieszyłem się. Dawno nie spotkałem żadnego innego psa, który tak szybko by się do mnie otworzył. Chwilę mi to zajęło, nie dziwię się. Musiała się do mnie przyzwyczaić. Nieśmiała suczka w lesie, to najwyraźniej jakiś zagubiony duch. Pies który szedł obok mnie cieszył się każdą chwilą i emanowała od niego ciekawość. Jednak moim zdaniem nie ma dużej pewności siebie. Wreszcie dotarliśmy do mojego domu. Otworzyłem drzwi i wpuściłem suczkę pierwszą. Gdy weszła, usłyszałem ciche ,, oh ". Byłem dumny. Ktoś wreszcie podziwiał moją kolekcję ziół i roślin, zbieranych niejednokrotnie w okropnych warunkach. Siadłem na fotelu i skinąłem głową aby suczka zrobiła to samo. Niepewnie wykonała moje polecenia.
- A teraz mów, czego chciałabyś się ode mnie nauczyć.

Violence ?
| 624 słowa → 30೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz