Moja głowa bolała mnie wieczorami od nowych informacji,a łapy miałam obolałe od ciągłego wykuwania nowych przedmiotów.Znałam już wszystkie metody wyrabiania, ale ciągle mi czegoś brakowało ...Czegoś ładnego. Gdy już weszłam do przestronnej sali, kilka psów jak zawsze
skinęło mi na powitanie. Siadłam przed stołem i ... nic. Chwyciłam w łapy sosnowe łęczysko i zaczęłam miziać w drewnie. Wzorki nie przypominały nic ciekawego, mimo to dalej ryłam narzędziem w delikatnej fakturze drewna.
- Ciekawe, ciekawe - głos wystraszył mnie nie na żarty.
Wzdrygnęłam się i prawie upuściłam przedmiot na ziemię.
- Nie strasz mnie ! - warknęłam z wyrzutem - Jeszcze raz a testować ten łuk będę na tobie ...
Pies pokręcił głową i ruszył wolnym krokiem do stolika obok. Podniósł drewnianą michę i podsunął mi pod nos.
- Żywica - cicho powiedział - Jeśli rzeźbisz, musisz później to ... jakby ci to powiedzieć. Pokryć tym, aby się tak łatwo nie zniszczyło.
Wpatrywał się we mnie jakieś kilka sekund. Nie było to przyjemne, bo oczy starego owczarka jakby mnie przenikały.
- Chodź - powiedział i obrócił się uderzając mnie w bok ogonem.
Prychnęłam niezadowolona i potruchtałam za owczarkiem.
Kamienica w której znajdowała się kuźnia, nie była bardzo długa, toteż zaraz weszliśmy do ogrodu.
- Klej robimy na dworze - powiedział wskazując na bulgotający garnek - Po prostu trochę śmierdzi.
- Klej ?
- Tak, klej - pies spojrzał się na mnie ze zdziwieniem - Bierzemy kawałki niewyprawionej skóry oczyszczonej z włosia i wrzucamy do gara. Cieńsze kawałki skóry szybciej wypuszczają odpowiednie składniki z siebie, więc zawsze takie wybieraj. Musimy zalać wodą, gorącą, o dobrze to robisz. Przykrywamy pokrywką i podgrzewamy do ok 70 stopni, mieszając okazjonalnie, nie za często. W przypadku skóry może to zająć tylko godzinę, w przeciwnym razie podgrzewamy przez 10 godzin.
Długi wykład owczarka znowu mnie dopadł. Przełknęłam ślinę i starałam się wszystko zapamiętać.
A łatwe to nie było. Sam fakt że pies mówił cichym głosem, to na dodatek szybko. Przypominało to jeden wielki trajkot.
Wieczór spędziłam na próbach rzeźbienia w drewnie czegoś innego niż chaotyczne wzory. Skupiłam się na portretach poszczególnych psów, jak i krajobrazów. W końcu wszędzie leżały łuki z podobiznami psów lub dzikimi łąkami. Z łuków przeniosłam się na miecze, z mieczy na kusze, z kuszy na ... inne bronie. Inne psy tylko się śmiały, gdy zabierałam im wykonywaną broń tylko po to, aby coś wyrzeźbić. Ciekawe zajęcie sobie znalazłam...
|430 słów → 20೧|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz