6.03.2018

Od Oscara cd. Od Agnes

Chociaż w Eos jestem już od dłuższego czasu, poza danymi mi mocami i telekinezą, nie zdobyłem żadnej przydatnej magicznej umiejętności. Pewnego słonecznego poranka, gdy ptaszki ćwierkały, a iglasty las w okolicy mojego domu rozprzestrzeniał przyjemną woń igliwia, nabrałem chęci do działania. Nie miałem niczego znaczącego do roboty, więc postanowiłem wybrać się wreszcie do biblioteki znajdującej się w Pałacu. Przygotowałem szybkie śniadanie, wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i ochoczo wyszedłem z domu, by odwiedzić Lapsae. Dziarskim krokiem pokonałem odległość, jaka dzieliła je od Helecho i szybko znalazłem się na brukowanym rynku. Wczesna godzina nie przeszkadzała handlarzom i ich potencjalnym klientom, by już tłumnie oblegać to miejsce. Ominąłem zatłoczony targ skierowałem się w stronę górującego nad miastem zamku. Przed wejściem zatrzymali mnie gwardziści. Przedstawiłem się, nadal z uśmiechem na pyszczku. Bez problemu dostałem się do kamiennych korytarzy Pałacu. Urzędnicy maszerowali po nich, niosąc stosy zwojów i innych papierów i przyglądając się mi znad stosów ksiąg. Nie przystałem by porozmawiać z jakimkolwiek z nich. Nie byli mi znani, a nie widziałem potrzeby by wchodzić z nimi w głębsze relacje. Oni również nie mieli na to ochoty, a może raczej czasu. Ruszyłem w kierunku biblioteki. Otworzyłem dębowe drzwi i cicho wszedłem do środka. Po zamknięciu wrót, uderzyła mnie cisza. W wielkiej sali nie było słychać żadnych rozmów, jedynie przerzucanie stron, ewentualnie szepty. Nad wszystkim czuwała suczka siedząca przy masywnym biurku i wypełniająca jakieś papiery. Zlustrowała mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało i ruszyłem w kierunku półek. Znalazłem szybko dział z interesującą mnie tematyką. Zacząłem przeglądać grzbiety starych, czasem nieco nowszych, ksiąg. Woń panująca wokół mnie była niezwykle przyjemna.
W końcu udało mi się znaleźć kilka intrygujących mnie zdolności.
-Czytanie w myślach, telepatia... Uuu... Teleportacja. To może być ciekawe. - mówiłem do siebie w myślach.
Przeniosłem obszerną księgę na stół stojący po środku sali. Siedziało już przy nim kilka psów, wszystkie zatopione w lekturze. Światło, wpadające przez oszklony dach, pozwalało na wygodne czytanie. Otworzyłem swoją "zdobycz" i zacząłem szybko przeglądać ilustracje, by następnie wziąć się za analizowanie tekstu. Na początku teoria, potem praktyka.
Książka była napisana językiem, który można by nazwać... naukowym. Profesjonalne nazewnictwo na początku wprawiało mnie w zakłopotanie, ale po kilku, może kilkunastu minutach, potrafiłem już rozszyfrować większość zdań. Nie miałem zamiaru wypożyczać księgi, więc robiłem skrupulatne notatki, którymi będę mógł wspomóc się w dalszej nauce. Powoli wyobrażałem już sobie jak podczas walki unikam ciosów przeciwnika, znikając i pojawiając się za jego plecami. Coś pięknego... Jednak nauka będzie czasochłonna...
Dowiedziałem się, że na początku będę musiał ćwiczyć w skupieniu, gdyż rozproszony umysł nie będzie potrafił kontrolować podróży. W takim wypadku albo wcale się nie przeniosę, albo wystrzeli mnie w zupełnie innym miejscu. Wolałbym tego uniknąć.
Po kilkudziesięciu minutach stwierdziłem, że wystarczająco dużo czasu spędziłem na czytaniu. Zamknąłem starą księgę i odłożyłem ją na półkę, by następnie wyjść z pomieszczenia. Pożegnałem się z bibliotekarką i ponownie ruszyłem kamiennymi korytarzami Pałacu, w towarzystwie urzędników i innych psów, które z różnych przyczyn odwiedzały siedzibę przywódców. Wyszedłem na brukowany dziedziniec, minąłem gwardzistów i podążyłem dróżką do Lapsae. Miałem zamiar odwiedzić rynek i zakupić broń. Przydałoby się w końcu zdobyć jakiś sztylet. W końcu dotarłem na zatłoczone targowisko. Ruch wzmógł się od mojej ostatniej wizyty. Wszystko zdawało się teraz być jeszcze bardziej hałaśliwe, kolorowe i ruchliwe.
Przechodziłem właśnie obok karczmy, gdy drzwi otworzyły się, automatycznie odwróciłem głowę w stronę dźwięku, lecz nie zdążyłem nikogo zauważyć. Poczułem uderzenie w bok. Cofnąłem się natychmiast i ujrzałem niższą ode mnie suczkę, która przyglądała mi się nieco zdezorientowana.
-Wybacz. - powiedziała szybko i wykonała szybki krok w bok, jakby już chciała uciekać.
-Nie ma sprawy. Ostatnio dziwnie często wpadają na mnie suczki. - uśmiechnąłem się pod nosem.
Spojrzała na mnie pogardliwie, z podniesionymi brwiami, jakby uczyniona przeze mnie uwaga była co najmniej sprośna. Przysiadłem i podniosłem łapy w obronnym geście.
-No co? Taki fakt.
Wywaliła oczami i wykonała kolejne kilka kroków w bok, oddalając się nieco ode mnie. Nigdy nie paliłem się do rozmowy z nieznajomymi, jednak tego dnia byłem w wybornym wręcz humorze. Poza tym, suczka mnie intrygowała. Chciałem się o niej czegoś dowiedzieć. Mimo, że jako przedstawicielka swojej rasy wyglądała na potulną, wcale taka nie była. Postąpiłem w krok za nią, zmniejszając dystans między nami. Nie chciałem być wyjątkowo nachalny.
-Jestem Oscar, a ty?- zapytałem z uśmiechem.
-Moje imię nie jest ci do niczego potrzebne. - burknęła i wykonała kolejny krok w bok.
-Czyżby?
-Jestem tego pewna. - w jej tonie pobrzmiewała ostrzegawcza nuta.
-Skoro tak uważasz, nieznajoma...
Odeszła. Pozostawiła mnie z drwiącym uśmieszkiem. Była inna niż Lady. Owszem, moja przyjaciółka potrafiła się postawić, lecz ta suczka różniła się od niej mocno. Przyłapałem się na tym, że nadal gapię się na jej kroki pełne gracji.
-Ogarnij się kołku...- mruknąłem do siebie i ruszyłem w kierunku stoisk z bronią.
Zacząłem przyglądać się pięknie zdobionym ostrzom. W końcu wybrałem jedeno z nich. Wykonałem w powietrzu kilka cięć. Idealnie wyważony sztylet nazywał się North. Stwierdziłem, że będzie idealnym wyborem i zapłaciłem handlarzowi, który od samego początku zachwalał swoje towary.
Odszedłem od stoiska i ruszyłem w kierunku Helecho. Przechodziłem właśnie obok księgarni, gdy ktoś się z niej wyłonił.
-Witaj nieznajoma. - uśmiechnąłem się do suczki, która poprzednio we mnie wpadła.
-Śledzisz mnie?- warknęła.
Obnażyła białe kły połyskujące w słońcu.
-Ja? Ależ skąd. Czysty zbieg okoliczności!

Agnes?
| 870 słów → 40೧ | Teleportacja: 1/4 |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz