- No i po kłopocie - odparł zerkając na drugą postać w płaszczu. Mimo że do świtu zostały niecałe dwie godziny, Horus czuł jak słabnie z każdą minutą. Zaklnął w duchu i poprawił pożyczony płaszcz.
- Racja - odpowiedziała - Skoro nie mamy tu nic do zrobienia, wracamy do domu ?
Gdyby nie aktualny stan, zaproponowałby krótki spacer albo cokolwiek innego, aczkolwiek nie był w stanie. Pokiwał łbem i ruszył za suką. Zapewne minie kilka dni aż wróci do normalnego stanu. Zatrzymał się gwałtownie w momencie gdy zdał sobie sprawę że zaraz przejdzie przez drzwi od domostwa Agnes. Nie chciał być nachalny, a już szczególnie nie miał zamiaru był powodem do stresu. Polubił tą sukę mimo ich niefortunnego poznania w nie zaciekawym miejscu. Gdy będzię miał okazję, jak najszybciej wszystko naprawi.
- Agnes, poki jeszcze potrafię się ruszyć, pójde do swojego domu - niepewnie zaczął unikając wzroku suki - Dziękuję ci za całą pomoc.
Widział jak Agnes zatrzymała się i pomału obróciła na dźwięk jego słow.
- To ... do zobaczenia - powiedziała i spojrzała się na psa.- Do zobaczenia - powtórzył i napięcie się obrócił. Nie chciał tego przeciągać, a już szczególnie więdząc że zaraz może paść na środku ulicy i już nie wstać. Dobrze wiedział że za dwa, trzy dni będzię tak samo sprawny jak zawsze. Mozolnie ruszył w stronę swojego domku.
Otwierając drzwi poczuł zapach sosnowego drewna który wręcz kuł go w nos. Z pośpiechu nie zamknął drzwi ani nie ruszył swoich rzeczy. Zdjął z siebie wszystko i zostawiwszy to na środku pokoju ruszył w stronę sypialni. Wszedł na łożko i z radością wtulił się w miękką pościel. Zamknął oczy i nie minęła chwila a już jego nerwowy, płytki oddech zmienił się w spokojny, miarowy oddech.
Wybacz że krótkie, ale muszę się nauczyć pisać na telefonie ;-;
Agnes ? :^
| 394 słów → 15೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz