Truchtałam już może od godziny. Między moimi opuszkami zaczęły się robić kulki lodu, a sama zaczęłam ciężko dyszeć. Jednak nie zwalniałam tępa. Chciałam jak najszybciej znaleźć się u boku mojego przyjaciela. Wodospad Vall już minęłam, więc do wioski powinno być już blisko. Mimo że nie było nawet południa, musiałam się gdzieś zatrzymać. Szłam z opuszczonym łbem szukając jakiegokolwiek domu. Jednak leśna ścieżka się nie kończyła, a nigdzie nie widziałam żadnego budynku. Zaczął padać śnieg. Z początku tylko zaczęło prószyć, jednak po chwili zrobił się z tego całkiem pokaźny pokaz leśnej mgły zmieszanej ze śniegiem. Mocniej nasunęłam kaptur i wyjęłam z torby latarnię. Zapaliłam ją i telekinezą utrzymywałam przed sobą, dzięki czemu widziałam przed sobą drogę. Pozwoliłam sobie zapalić mocą kulkę ognia, jednak szybko ona zgasła, a ja tylko zmarnowałam chwilowy pokład mocy. Brnąc w śniegu zauważyłam że idzie za mną jakiś pies. Może podróżny ? Starałam się nie zwracać na niego uwagi, jednak zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać.
- Kim jesteś ? - miałam nadzieję że mój głos wybiję się pośród burzy. Jednak obcy pies nie zatrzymał się, tylko podszedł jeszcze bliżej.
Jednym ruchem przywalił mnie do drzewa. Lampa spadła i poturlała się po śniegu. Chwilę potem zgasła. Starałam się wyrwać napastnikowi, jednak był zbyt silny. Postanowiłam działaś po kryjomu. Telekinezą wyjęłam sztylet i chciałam go nim zaatakować, jednak pies odparował atak i przechwycił ostrze.
- Czego chcesz ? - warknęłam na psa. Nie chciałam walczyć, chciałam jedynie spokojnie dojść do Oskara. Nie miałam szans. I tak jest już śnieżyca, a pies jest wiekszy, i najwyraźniej silniejszy. Ale czy mądrzejszy ?
- Dawaj pieniądze - groźnie powiedział - Wszystko co masz.
Nie potrafiłam dojrzeć pyska psa, jednak zauważyłam że puścił moją torbę. Szansa dla mnie.
- Nie mam nic - starałam jak najbardziej odwrócić jego uwagę. Pies dziwnie na mnie napierał. Był bardzo blisko mnie. Był zbyt blisko.
- To może mi inaczej zapłacisz ? - cicho odparł. Wzdrygnęłam się na samą myśl o czym może myśleć. Chwyciłam telekinezą nóż i pchnęłam go po łapach, nie chciałam mu zrobić krzwydy. Wiedziałam że nie sprawiło mu to wielkiego bólu, ale się wzdrygnął.
Jednym susem wyskoczyłam z objęć psa i pobiegłam sprintem drogą. Spod moich łap leciały masy śniegu. Zapięłam pasek od torby i nałożyłam mocniej kaptur na łeb. Pies coś krzyczał, jednak się na tym nie skupiałam. Biegłam przed siebie, dziękując wszystkim i wszystkiemu że udało mi się uciec.
W Helecho byłam pół godziny później. Kilka psów spacerowało, jednak większość siedziała w domach lub na tarasach. Byłam zbyt zmęczona aby podziwiać urok tego miasteczka. Myślałam tylko o tym, by znaleźć Oskara. Podeszłam do psa siedzącego na ławce.
- Witaj - mój głos był nieco zachrypnięty - Wiesz gdzie mieszka Oskar, łowca ?
Pies wskazał na dom na uboczu. Z jego komina sączył się dym, a w środku ktoś się krzątał.
- Dziękuję ! - pies pokiwał głową i wrócił do rozmowy z innym psem.
Podeszłam i otworzyłam drewnianą furtkę. Sam domek prezentował się okazale i schludnie. Podniosłam łapę i zapukałam. Nastała cisza. Miałam nadzieję że Oskar jest w domu. Chwilę potem rozległ się charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi i moim oczom ukazał się owczarek w pełnek okazałości.
- Witaj Lady - jego głos nie ukrywał radości. Nie wiedział, jak się cieszę z naszego spotkania.
Nie zastanawiając się chwili weszłam do chatki i wtuliłam się w kufę psa. Pachniał lasem i spokojem. Tego potrzebowałam.
- Oskar, nie wiesz ile przeszłam wędrując tutaj... - miałam zamiar wszystko dokładnie opowiedzieć, o wszystkim - Co tak ładnie pachnie ?
Na to pytanie owczarek z dumą zapytał się mnie i pomógł mi zdjąć płaszcz.
- Jesteś głodna ? - Pokiwałam łeb i już po chwili siedziałam przy zastawionym stole. Czułam zapach grzybów i świeżego mięsa. Na samą myśl o tym że Oskar coś przygotował, pociekła mi ślinka.
Dziczyzna wraz z grzybami wyglądała świetnie, sam smak potrawy był rewelacyjny. Suszone zioła dodawały puenty całej potrawie.
- Oskar, nie mogę powiedzieć - mówiłam z pełnym pyskiem - To jest przepyszne.
Po dwóch dokładkach, skończyliśmy wspólny posiłek. W międzyczasie rozmawialiśmy na różne tematy, było poważnie i śmiesznie. W końcu wydusiłam z siebie sytuację która wydarzyła się w lesie. Mimo że nie przeżywałam tak tego, wspomniałam o tym w swojej opowieści.
- Oskar, dziękuję ci za gościnę i posiłek - powiedziałam patrząc się na owczarka.
Oskar ? c : Dobrze gotujesz c :
Zaskocz czymś Lady c:
Zaskocz czymś Lady c:
| 797 słów → 35೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz