25.02.2018

Od Morrigan cd. Od Remusa

Seter, mimo że nadal nie był do mnie przekonany, postanowił użyczyć mi jednego ze swoich sokołów. Udałam się za nim do jego siedziby, gdzie przechowywał resztę swojej pierzastej zgrai. Powitała go ona głośnym okrzykiem, na co pies odpowiedział mrucząc coś pod nosem. Uśmiechnęłam się na widok stada wrzeszczących zwierząt i ich poirytowanego właściciela. Szybko jednak spoważniałam i zaczęłam przyglądać się ptakom. Wybrałam jednego z nich.
-Ten jest już wytresowany? - zapytałam, na co pies odpowiedział skinieniem głowy.
Wyszedł gdzieś na chwilę, po czym przyniósł metalową puszeczkę na wiadomości. Zwinęłam w jak najcieńszy rulonik wcześniej przygotowaną wiadomość i wsunęłam ją do opakowania. To zostało następnie przywiązane do nogi sokoła, który widocznie się niecierpliwił. Gdy wszystko było gotowe, pies odszedł na pewną odległość, by wypuścić posłańca. Ja tymczasem zaczęłam grzebać w mieszku. Nie sądziłam, że ktoś tak do mnie nastawiony postanowi pomóc mi bezinteresownie. Może i oceniałam go zbyt pochopnie, ale ktoś, kto niedawno trafił do Eos nie miał zawrotnego budżetu. Każdy sol z pewnością mu się przyda. Wyciągnęłam garść monet i położyłam je na stojącym obok pieńku. Zaczekałam, aż sokolnik powróci. Robił to z ociąganiem. Jeszcze przez chwilę przyglądał się przestworzom, w które niedawno wzbił się jego podopieczny. W końcu jednak przydreptał do mnie powoli.
-Dziękuję. - odezwałam się, gdy był wystarczająco blisko.
Skinął tylko głową w odpowiedzi. Skoro uważał, że słowa są nam niepotrzebne, postanowiłam, że również będę ich szczędzić. Ruchem głowy wskazałam na leżące obok pieniądze, a następnie zaczęłam się oddalać. Nie szedł za mną, bo i po co? Jedno było pewne, nie zawiązała się między nami nić przyjaźni, ani jedno cieniusieńkie włókno. Mogłam więc bez zbędnych pożegnań ruszyć z powrotem do Litore. Miałam tam ciekawsze zajęcia.

Odpis mało ambitny, ale jakoś weny nie mam :/
| 278 słów → 10೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz