23.02.2018

Od Lady cd. Od Conann'a

Po porządnym śniadaniu odprowadziłam Connana na koniec miasta. Mimo że jego łapy były umyte i odkażone, nadal dziwnie chodził. Żałuję go. Na pewno go trochę boli, w sumie to logiczne. Nie udało mi się wyciągnąć od niego informacji co się stało poprzedniego wieczoru, jednak na pewno nic dobrego. Może jakaś bójka ? Nie wiem. Pożegnanie było krótkie i bez zbędnych słów. Chwilę nam to zajęło, jednak zaraz po tym Connan ruszył truchtem w stronę leśnej ścieżki prowadzącej do zamku. Śnieg już przestał padać, mimo to wielkie, masywne kupy sniegu leżały po bokach. Trochę czasu minie zanim inne psy oczyszczą drogę. Westchnęłam i ruszyłam w przeciwną stronę. Niby mieliśmy się jeszcze spotkać, tylko nasuwa się pytanie, kiedy ?

Zbliżało się południe, a ja miałam wyruszyć na plażę. Plaże, po burzy. Plaże, pełnej wspaniałych skarbów i nieodkrytych muszli i innych ciekawych rzeczy, z nagłębszych zakamarków oceanu. Na samą myśl moje serce podskoczyło do góry i obudziły się we mnie wszystkie radości (nie wiem czy tak się da, ale cóż ...). Wesoło podskoczyłam i biegiem ruszyłam w stronę plaży. Spod moich łap leciały kępki trawy, mimo to radośnie przyśpieszałam nucąc jakąś skoczną melodie usłyszaną w karczmie.

Na plaże dotarłam w miarę szybko, wielkim susem wskoczyłam do wody zanurząc się całe łapy. Rozejrzałam się, jednak nie było tu żywej duszy, a może to ja tak daleko zapuściłam się od miasteczka ? Spojrzałam się na horyzont po raz ostatni i szybko wyszłam. Co jak co, ale kąpanie się w zimie nie jest dobrym pomysłem. Od razu moją uwagę przykuł drobny element, trochę brązowy, jednak błyszczał się na porannym słońcu. W moich oczach pojawiły się iskierki. Zbliżyłam się do jaśniejącego kamienia i od razu wzięłam go w łapy. Bursztyn, prawdziwy bursztyn, taki najprawdziwszy ! Uradowana schowałam go w sakwie. Moje poszukiwania nie skończyły się na bursztynie - do mojej torby wskoczyły jeszcze kolorowe muszle oraz spory kawał dobrze zachowanego morskiego drewna. Miałam nadzieję, że znajdę, nie oszukujmy się, złoto czy inne takie, albo jakąś podwodną jaskinię, ale cóż ... to mało prawdopodobne. Co nie oznacza, że nie cieszę się z dzisiejszych poszukiwań.
Odłożyłam moje zbiory do domu, po czym zmęczona ruszyłam w stronę Litore.

Słońce już dawno minęło środek nieba, a mój żołądek wyraźnie domagał się czegoś do jedzenia. Wchodząć na rynek zobaczyłam dosyć spory ruch. Wiele psów w pełnym uzbrojeniu i łowieckich mundurach spacerowało po rynku i swobodnie rozmawiało. Zdziwiłam się, nie widziałam tych psów wcześniej na tych terenach. Na rynku było jeszcze gorzej - psy wszelkiego rodzaju wręcz wpadały na siebie. Przedostanie się do mojej ulubionej karczmy trochę mi zajęło. Wejście do niej zajęło mi trochę czasu. Jak zawsze miałam problem z tą uporczywą klamką. W końcu jakiś ogromny brytan otworzył mi ją a ja grzecznie podziękowałam. Zapach czegoś ciepłego ogromnie mnie uradował. Chciałam się skierować do stolików ... wszystkie były zajęte.
- Mogłam przyjść wcześniej - mruknęłam po czym cichutko się wycofałam.
Jedyne co teraz zamierzałam, to zjeść cokolwiek. Podobnie było z innymi karczmami. W sumie w Litore jest ich cztery. Wszystkie obeszłam i w końcu zatrzymałam się na środku rynku. Miałam dość, a niespodziewany ruch w mieście sprawił iż wykonać tego nie mogłam. Pokręciłam głową i pocieszyłam się, że zjadłam dobre śniadanie z przyjacielem. Skierowałam się i potruchtałam na targ.
Przechodząc przez gęsty tłum rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Jakoś tak ... dziwnie się czułam. Poznałam tyle nowych psów ... I trafiłam na Eos. Pewnie dalej bym się błąkała i nie wiadomo co robiła na Ziemi ...

Przez przypadek wpadłam na jakiegoś psa. Wielki owczarek niemiecki przyjaźnie się na mnie spojrzał i pomógł wstać. Nieśmiało spojrzałam się na psa.
- Cześć ! Jestem Lady - szybko się opanowałam i spokojniej dodałam - Jesteś nowy ?
Wyglądał na trochę spiętego, jednal po chwili trochę się rozliźnił.
- Jestem Oskar - po czym szybko dodał - Łowca, przybyliśmy tutaj ze sforą po polowaniu.
- Fajnie - entuzjam aż ze mnie się wylewał - Widziełeś już miasto ? Targ ? Plażę ? Wczoraj był sztorm i można znaleść wiele ciekawych rzeczy ...

Chwilę potem spacerowaliśmy już po mieście. Opowiedziałam mu wszystko co wiem na temat wszystkiego o czym wiem (xDD). Wyglądał na zainteresowanego, i czasami dopytywał się różnych rzeczy. Uradowana prowadziłam konwersację z psem o podobnym guście. W końcu całkowicie się rozluźnił i doganiał mnie w wymawianych słowach. W końcu cała konwersacja nabrała przyjacielskiego tonu.

Zmęczeni wycieczką skierowaliśmy się na plażę. Zerwał się lekki, ciepły wiatr, jednak ani trochę nam nie przeszkadzał. Zanim weszliśmy na wydmy, wygłodniałe mewy siadły przed nami i ewidentnie żebrały o smaczne kąski.

Oskar ? c:
| 753 słowa → 35೧ |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz