Kilka porannych promieni zawitało do mojego pokoju. Zmrużyłam oczy i nakryłam się kołdrą po uszy. Mimo że byłam w wynajmowanym pokoju, gospodarz karczmy raczej nie dbał o ogrzewanie hotelu. Przeciągłam się i z niechęcią zeszłam z ciepłego łóżka. Miałam nadzieję że pośpię sobie jeszcze chwilę, jednak gwar dochodzący zza okien nie dawał mi spokoju. W Litore jest ciszej, stwierdziłam rzecz oczywistą i otworzyłam okiennicę na zewnątrz. Świeże powietrze wtargnęło do pokoju niczym tajfun. Tanecznym krokiem weszłam do łazienki i opłukałam łeb w drewnianej bali. Woda była orzeźwiająca i na stałe porzuciłam myśli o spoczynku w łóżku. Przecież nie przyjechałam do Lapsae tylko po to aby spać, prawda ?
Miałam w planach odwiedzić kilka miejsc, między innymi sławną bibliotekę w zamku oraz ogromny plac targowy. Narzuciłam na siebie tylko swój szal i dosyć cienki, granatowy płaszczyk. Nie mieli jaśniejszych kolorów, bardzo nad tym ubolewałam. Szybko ogarnęłam pokój i zeszłam po trzeszczących schodach na dół. Kilka psów już siedziało przy stołach i spożywało poranny posiłek. Znalazłam wolny stół i wygodnie zasiadłam. Karczma miała typowy wystrój dla tej mieściny. Wielkie, mahoniowe bele i ciemny zieleń dawały miły efekt wizulany. Mimo że jestem fanką innego stylu, ten tutaj przypadł mi do gustu. Czułam zapach wielu potraw, w widocznej kuchni kucharze krzątali się z wielkim zapałem. Podszedł do mnie wysoki pies i przyjął zamówienie. Knajpka nie miała cudów do zaoferowania, jednak kilka pozycji miała ciekawych. Zamówiłam dwa podpłomyki i trochę mięsa z warzywami. Do tego doszedł spory kubek z herbatą. Kelner skinął głową i ruszył ku następnym gościom. Westchnęłam i oparłam łeb na łapach. Ciekawe kiedy podadzą mi posiłek ? Nie miałam zamiaru marnować czasu. Na moje szczęście kilka chwil później na moim stole pojawił się smaczny posiłek. Zjadłam go w prędkości światła, kubek był pusty w niecałe pięć minut. Szybko zapłaciłam i wyszłam z karczmy. Spacerowałam między uliczkami podziwiając mizerny kunszt wykonania ozdobnych części kamienic. Kilka razy różne psy zaczepiały mnie, z pytaniem czy chcę kupić pamiątką. Zawsze odmawiałam z uśmiechem na pysku, tłumacząc się że nie mam pieniedzy. Nie miałam ochoty kupować rzeczy których nawet mogę nie przytaszczać do domu. W końcu moim oczom ukazał się rynek. Zadbany ratusz ślicznie wyglądał na tle kolorowych kamienic. Wszystko dopełniały cudowne kwiaty w eleganckich donicach. Moje pazury wydawały dziwny odgłos z zetknięciem się z gładką kostką, na początku się wystraszyłam i zaczęłam biec przepychając się przez tłumy psów. Zdałam sobie sprawę jaką tępotą się wykazałam i gwałtownie się zatrzymałam. Do moich uszu dobiegł lament jakiegoś dziwnego głosu. Ruszyłam powoli w stronę dźwięku. W końcu dojrzałam bogato ubranego psa stojącego na drewnianych skrzynkach.
- Ukradli mi wszystko, wszystko - głos powtarzał to z żałością godną dobrego aktora - Na bohaterów którzy odzyskają mój wóz i konia, czeka ogromna nagroda !
Spojrzałam się na kupca. Nie wyglądał aby grał jakąś sztukę uliczną. A może ... to szansa dla mnie ? Nie czekając chwili dłużej podniosłam łapę i przedostałam się przez tłum do kupca. Ten uradowany zaprowadził mnie do innych psów, które najwyraźniej także się zgłosiły do pomocy. Ze zdziwieniem rozpoznałam Oskara. Obok niego stał Connan. Był jeszcze jakiś inny pies, jednak wydawał się być zajęty rozmową z innym psem, seterem.
- Lady ? - głos wskazywał na kompletne zdziwienie - Co tu tu robisz ? Od kiedy chodzisz na takie misje ?
Spojrzałam się z radością na przyjaciela.
- Pomyślałam że spróbuję czegoś nowego - po chwili namysłu dodałam - Interesuję mnie też wynagrodznie, przydałoby się parę Soli.
Oskar uśmiechnął się na te słowa.
- Witaj Lady - spod płaszcza dobiegł głos Connana - Niespodziewałem się tutaj ciebie.
- Hej Connan - zniżyłam głos, słowa skierowałam do obu psów - Wiecie, kim oni są ?
Delikatnie wskazałam łapą na setera i czarnego psa. Pokręcili głowami. Nowe psy do poznania ! Ochoczo podeszłam w ich stronę. Mam nadzieję, że będziemy stanowić jedną grupę. Ciekawe, kiedy kupiec przyjdzie i wytłumaczy nam o co chodzi. Wiemy tylko, że ktoś go okradł.
Może to nie jest dzieło mojego życia ... ale jest c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz