Była podobnego wzrostu co ja, może nieco niższa. Z budowy przypominała przedstawiciela mojej rasy, lecz raczej nie była czystej krwi. Jej sierść, całkowicie czarna, błyszczała delikatnie w słońcu. Mimo upadku, nadal się uśmiechała. Spojrzała na mnie nieśmiało po czym entuzjastycznie się przedstawiła.
-Jesteś nowy?- zapytała już spokojniej (jak się okazało) Lady.
Również się przedstawiłem i wytłumaczyłem co robię w Litore. Suczka niezwykle się podekscytowała i zaczęła zalewać mnie deszczem pytań. Postanowiłem skorzystać z jej propozycji i wybrać się z nią na spacer po mieście. Była bardzo energiczna, a przy tym ciekawie opowiadała. Jej towarzystwo przypadło mi do gustu. Czas mijał nam szybko. Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, następnie kupiliśmy na targu nieco pieczywa, a w końcu usiedliśmy na plaży. Latające dookoła nas mewy czasem dostawały do zjedzenia kawałek chleba. Z ciekawością przyglądałem się ich walkom o każdy kąsek. Czasem wymieniłem się jakimś spostrzeżeniem z moją towarzyszką. Zawsze odpowiadała coś uprzejmie. Ciekawiła mnie ta energiczna osóbka. Wszędzie było jej pełno, jednak nie wydawało mi się to uciążliwe. Przy niej nie musiałem maskować swojego entuzjazmu i pewnego rodzaju ADHD. Ona też taka była.
Zamyśliłem się. Delikatny wiatr wiał w naszą stronę. Spojrzałem na Lady, która zaczęła drżeć z zimna...
Lady? Romanse to nie dla mnie...
| 383 słowa → 15೧ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz